Lux Leaks, Offshore Leaks, Panama Papers, a ostatnio Paradise Papers – to nie nazwy gazet czy spółek hydraulicznych. To ostatnie, największe ujawnione, światowe afery podatkowe. O co w tym wszystkim chodzi, czy warto uciekać przed fiskusem do Luksemburga albo Panamy przeczytasz w tym wpisie.
Jeżeli spojrzymy tylko na ostatnie 10 lat, to co jakiś czas wybuchają światowe afery podatkowe. Dziennikarze ujawniają, opinia publiczna karmi się milionami bogaczy, zdeponowanymi na kontach w rajach podatkowych. Takie sprawy nie wyszłaby poza obręb dziennikarskich sensacji, gdyby nie to, że rządy państw na całym świecie szukają intensywnie traconych wpływów podatkowych. A szukają ich na całym świecie, w różnego rodzaju oazach, rajach czy kryjówkach podatkowych (ang. tax oasis, tax heaven, tax haven).
Za kraje, które mają preferencyjny system podatkowy, uważane są m.in. Bahamy, Bermudy, Gibraltar, Szwajcaria, Kajmany, stany Nevada i Wyoming w USA, Brytyjskie Wyspy Dziewicze, Hong Kong, Singapur, Wyspa Man, Wyspy Normandzkie (Guernsey, Jersey), Malta, Luksemburg, a nawet Wielka Brytania. Polski fiskus, za kraje stosujące szkodliwą konkurencję podatkową, uznaje:
- Księstwo Andory;
- Anguilla – Terytorium Zamorskie Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej;
- Antigua i Barbuda;
- Sint-Maarten, Curaęao – kraje wchodzące w skład Królestwa Niderlandów;
- Królestwo Bahrajnu;
- Brytyjskie Wyspy Dziewicze – Terytorium Zamorskie Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej;
- Wyspy Cooka – Samorządne Terytorium Stowarzyszone z Nową Zelandią;
- Wspólnota Dominiki;
- Grenada;
- Sark – Terytorium Zależne Korony Brytyjskiej;
- Hongkong – Specjalny Region Administracyjny Chińskiej Republiki Ludowej;
- Republika Liberii;
- Makau – Specjalny Region Administracyjny Chińskiej Republiki Ludowej;
- Republika Malediwów;
- Republika Wysp Marshalla;
- Republika Mauritiusu;
- Księstwo Monako;
- Republika Nauru;
- Niue – Samorządne Terytorium Stowarzyszone z Nową Zelandią;
- Republika Panamy;
- Niezależne Państwo Samoa;
- Republika Seszeli;
- Saint Lucia;
- Królestwo Tonga;
- Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych – Terytorium Nieinkorporowane Stanów Zjednoczonych;
- Republika Vanuatu.
Jak widać lista możliwości, dokąd można “uciec z płaceniem podatków” jest dość długa. Niemniej wysiłki państw w celu uszczelniania swoich systemów i zwalczania konkurencji podatkowej stają się co raz intensywniejsze. Czego skutkiem są wybuchające co jakiś czas światowe afery podatkowe. Przyjrzyjmy się zatem największym aferom z ostatniej dekady.
Szwajcaria
W 2008 r. wybuchła w USA afera związana z unikaniem opodatkowania przez obywateli amerykańskich przy pomocy szwajcarskiego banku UBS. Amerykański fiskus (IRS) stworzył raport, zgodnie z którym przez ostatnie kilka lat szwajcarski bank założył niemal 20 000 rachunków służących do zdeponowania co najmniej kilkunastu (a w rzeczywistości być może więcej) miliardów dolarów. Amerykański IRS oszacował, że dzięki takiemu procederowi stracił co najmniej 2 miliardy dolarów w postaci niezapłaconych podatków. Co więcej, w trakcie przesłuchań władze szwajcarskiego banku przyznały, że IRS może tracić rocznie nawet 100 miliardów dolarów. A to już niebagatelna kwota, nawet dla takiego mocarstwa jak USA. Bank, w obawie przed aresztowaniami i przesłuchaniami zabronił swoim menadżerom …podróżować poza Szwajcarię!
Amerykanie naprawdę się wkurzyli, skierowali do szwajcarskiego banku sądowe żądanie ujawnienia kilkudziesięciu tysięcy posiadaczy rachunków bankowych. Szwajcarzy zasłaniali się tajemnicą bankową, a w sprawę włączył się szwajcarski rząd. Ostatecznie Szwajcarzy, pod naporem amerykańskiej presji, ujawnili dane kilku tysięcy (kilka % całości) swoich amerykańskich klientów. Oprócz Amerykanów na Szwajcarię zaczęły naciskać inne państwa.
Naciski (w celu zawarcia odpowiednich umów o wymianie informacji podatkowych) ze strony wielu Państw sprawiły, że ostatecznie Szwajcarzy ugięli się i złagodzili przepisy dotyczące tajemnicy bankowej. Katalizatorem dla takich zmian było m.in. …wykradzenie danych z banków. Francuzi pozyskali częściowo dane ze szwajcarskiego banku HSBC, a Niemcy z banku LGT z Lichtensteinu. Z czego Francuzi kupili te dane najprawdopodobniej od hackerów, a Niemcy od pracownika banku (za 4,2 mln EUR).
Szwajcarzy zapowiedzieli, że nadal będą chronić tajemnicę swoich kont bankowych, natomiast będą współpracować na podstawie zawieranych umów, w indywidualnych przypadkach podejrzeń o pochodzenie pieniędzy z przestępstw itd. Wizerunkowo afera ta mocno nadszarpnęła zaufaniem do szwajcarskich systemów bankowych.
Luksemburg
To uroczy kraj wciśnięty pomiędzy Niemcy, Francję i Belgię, o populacja równej, mniej więcej, populacji Poznania. W latach których dotyczy poniższa historia premierem Luksemburga (a więc najwyższym urzędnikiem w Państwie – wielki książę Luksemburga sprawuje funkcje honorowe) był Jean-Claude Juncker. Ten sam, który obecnie wraz z naszym byłym premierem Tuskiem “rządzi Unią Europejską”.
Pod koniec 2014 r. ujawniono, że w latach 2002 – 2010 wydano w Luksemburgu ponad 500 interpretacji podatkowych na rzecz około 340 międzynarodowych korporacji. Nie wchodząc w szczegóły techniczne, takie dokumenty wystawiane przez luksemburskiego fiskusa pozwalały dużym globalnym graczom płacić podatek dochodowy na poziomie nie więcej niż jednocyfrowy procent.
Luksemburg jako państwo członkowskie Unii Europejskiej stosował tym samym nieuczciwą konkurencję podatkową wobec innych państw UE. Oczywiście nikt nawet nie myślał o wyrzucanie jakże zacnego kraju, założyciela UE, z tejże organizacji. Sprawa jakoś się “rozeszła po kościach”, a jej reminiscencje mamy obecnie w trakcie realizowania przez podatników pomysłów Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. A mowa tu oczywiście, o uszczelnianiu systemu podatku dochodowego. Do którego to uszczelniania nasz polski fiskus zabrał się ochoczo. Europejskie pomysły na uszczelnianie systemu, unikanie opodatkowania i walkę z wyłudzeniami podatku odczują wkrótce wszyscy podatnicy.
Jak to się stało, że afera ujrzała światło dzienne? Dzięki dziennikarzom z Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (polecam ich stronę: https://www.icij.org/), którzy ją na całym świecie nagłośnili. Ale afera Lux Leaks nie miałaby miejsca, gdyby nie dwóch księgowych, którzy ujawnili dokumenty. Ci księgowi, wraz z dwoma dziennikarzami, byli sądzeni za kradzież informacji i ujawnienie tajemnicy. Co ciekawe, ostatecznie dziennikarze zostali uniewinnieni, natomiast księgowi dostali kary (pół roku więzienia w zawieszeniu i po 1000/1500 EUR kary).
W Luksemburgu, dwa lata po wybuchu afery Lux Leaks, zmieniono przepisy w zakresie interpretacji podatkowych, utrudniając tym samym wielkim, międzynarodowym korporacjom płacenie niskich podatków. Jak donoszą media Luksemburg stosuje obstrukcje w procesie stanowienia nowego europejskiego prawa mającego zapobiegać unikaniu opodatkowania. Żadna z korporacji otrzymujących wielce korzystne, luksemburskie interpretacje podatkowe, nie odniosła (poza wizerunkowym) żadnego uszczerbku na skutek afery.
Panama
Afera Panama papers została ujawniona i upubliczniona przez to samo Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ), jak w przypadku Luksemburga. W pierwszej połowie 2016 r. ujawnili oni 11,5 miliona dokumentów z pewnej panamskiej kancelarii prawnej. Dokumenty pochodzą z lat 1970-2016 i ujawniają tajne do tej pory aktywa prominentnych polityków, wysokich urzędników i ich współpracowników. Łącznie ponad 200 000 przedsiębiorstw zarejestrowanych w rajach podatkowych, które były powiązane z funkcjonariuszami publicznymi.
To i tak tylko część klientów panamskiej kancelarii (ponoć czwartej w świecie, co do wielkości, jeżeli chodzi o ilość klientów, którym świadczono usługi przenoszenia wybranych procesów przedsiębiorstwa za granicę). Wszystkich klientów miało być około 300 000. Współpracując z bankami na całym świecie, kancelaria kreowała na rzecz swoich klientów złożone struktury, utrudniające śledzenie przez władze podatkowe i śledcze przepływu pieniędzy z kraju do kraju (a właściwie, z kraju do raju…). Kancelaria o niemal półwiecznej historii, także nie ma się co dziwić ilości klientów. Dziwi natomiast wielkość wycieku danych (w sumie około 2,6 terabajtów danych, w tym m.in. prawie 5 milionów e-maili, ok. 6,7 milionów różnych plików). Wygląda, że wykradziono i upubliczniono prawie całą dokumentację kancelarii.
Czego można było dowiedzieć się po ujawnieniu afery Panama papers? Z ogromnej liczby danych z panamskiej kancelarii wynikały globalne powiązania miliarderów, głów państw, premierów, sportowców i przestępców z rajami podatkowymi. Sprawa dla nas była o tyle interesująca, że pojawiło się kilkaset polskich “śladów”. Oczywiście polskie władze zapowiedziały wyjaśnienie udziału polskich podatników w procederze, powołały specjalną komisję i …to tyle co udało się realnie osiągnąć w sprawie. Dlaczego polskie władze nic w tym temacie nie wskórały? Skuteczną barierą okazał się brak umowy pomiędzy Polską a Panamą o wymianie informacji podatkowych.
Bermudy
Najnowszą odsłoną sagi ujawniającej dane dotyczące rajów podatkowych jest afera nazwana Paradise papers. Chodzi o dokumentację kancelarii podatkowej mającą swoją siedzibę na Bermudach. Trzy dni temu upubliczniono ponad 13 milionów dokumentów dotyczących inwestycji offshore (czyli w dużym uproszczeniu przenoszeniu biznesów lub pieniędzy do rajów podatkowych) klientów tej kancelarii. Sprawa dla przeciętnego śmiertelnika byłaby dosyć nudną częścią prozy życia. Ale dzięki wyjątkowym, ujawnionym klientom, afera zrobiła się (i zrobi jeszcze bardziej) medialna.
Kto był na liście klientów owej kancelarii z Bermudów? Zacne towarzystwo: królowa Elżbieta II, książę Karol, Bono, Madonna, prezydent Kolumbii, prezydent Liberii, kanadyjscy premierzy, prezydent Nigerii, japoński premier, prezydent Kostaryki, hinduscy ministrowie, dzieci indonezyjskiego prezydenta, rosyjscy oligarchowie, pakistański premier, siostra premiera i prezydenta Czarnogóry, burmistrz Barcelony, syn tureckiego premiera, jeden z współzałożycieli Microsoftu, założyciel Ebay, naczelny generał dowodzący NATO w Europie i wiele, wiele nazwisk najbogatszych ludzi i najwyższych urzędników w danych krajach. Co ciekawe, póki co, brak w doniesieniach medialnych na temat Paradise papers polskich śladów (choć uważam, że to kwestia czasu, aż dziennikarze znajdą jakieś powiązania).
Jedna z firm konsultingowych oszacowała, że w aferze Paradise papers może chodzić w sumie o kwoty dochodzące do 10 bilionów dolarów. Kwota astronomiczna, ale jak najbardziej realna. Garstka najbogatszych ludzi na świecie, dzięki wykorzystaniu “przyjaznych jurysdykcji” uciekła, przynajmniej z częścią swojego kapitału, przed swoim lokalnym fiskusem. Oprócz osób fizycznych w proceder zamieszane są duże korporacje takie jak Nike, Facebook, Apple, Uber, Wallmart, Siemens, McDonalds, Yahoo i wiele, wiele innych.
Przy okazji Paradise papers wyszły powiązania rosyjskich pieniędzy w inwestycje w Facebooka i Twittera. Oczywiście zupełnie legalnie, jednak napięte stosunki między USA i Rosją mogą przynieść w tej sprawie dalsze reperkusje. Sprawa jest, jak to się mówi, rozwojowa, także być może wkrótce wyszperamy jeszcze więcej “dziwnych” informacji z ujawnionych plików.
Na zakończenie
No dobrze, ktoś zaraz powie – i co z tego wszystkiego? Przecież posiadanie rachunku bankowego w Szwajcarii czy spółki w Panamie jest przecież jak najbardziej legalne. Może odpowiem słowami jednego z dziennikarzy z Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych:
To jest nowy globalny przemysł, który zapewnia obrót pieniędzy w świecie. Te pieniądze wędrują przez raje podatkowe, w celu unikania opodatkowania, ukrywania majątku i kradzieży środków. Używa tego zorganizowana przestępczość, używa tego wielki biznes.
Drew Sullivan, dziennikarz
Co będzie dalej? Myślę, że możemy się za jakiś czas spodziewać kolejnej wielkiej afery podatkowej o globalnej ucieczce pieniędzy przed opodatkowaniem. Do tego większość państw jest jednak skłonna walczyć z “rajami podatkowymi” i gonić tracone środki. Przykład Polski jest tutaj najlepszy. Uszczelnianie podatku VAT mamy w trakcie, a obecnie fiskus dostanie zmienione przepisy dla uszczelnienia podatków dochodowych. I nie ma się co czarować, że efektem tego będzie, że my podatnicy zapłacimy większe podatki.
Do przeczytania!
Pozdrawiam, Paweł Satkiewicz