Podatki.BLOG

Fiskus wie o Tobie więcej niż Ci się wydaje!

Wywiad skarbowy kontrola podatnik fiskus wiedza dane zbieranie big data

Większość podatników nawet nie spodziewa się, jak dużo na ich temat wie fiskus. Mało tego, dużą część danych dostarczamy fiskusowi samodzielnie. Co gorzej, nie dość, że fiskus wie o nas dużo, to będzie wiedział jeszcze więcej.

Już w chwili obecnej fiskus dysponuje pokaźnymi bazami danych informacji o klientach. Jednak nie poprzestaje na tym i ma zakusy na pełną kontrolę nad danymi dotyczącymi poczynań podatników. Część z nich odbywa się pod szczytnymi hasłami walki z wyłudzeniami podatków, uchylaniem się od opodatkowania. Jednak całość nie można zakwalifikować inaczej niż dążenie do orwellowskiego modelu Wielkiego Brata.

Co wie o nas fiskus?

Zacząć należy od tego, że dużą część danych o sobie fiskusowi dostarczają …sami podatnicy! W deklaracjach podatkowych PIT ujawniamy przecież swoje dochody, w deklaracjach dla podatku od czynności cywilnoprawnych pokazujemy nasze wydatki. Kiedy wystąpimy o umorzenie lub rozłożenie zaległości na raty musimy udzielić informacji o sytuacji finansowej, rodzinnej i majątkowej. Podajemy m.in. liczbę i wiek dzieci oraz innych osób pozostających na naszym utrzymaniu, dzieci pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym uzyskujące dochody (z jakich tytułów i w jakiej wysokości). Do tego wskazujemy jakie mamy źródła przychodów (i w jakiej wysokości), jeżeli prowadzimy działalność gospodarczą – wysokość uzyskanego przychodu/dochodu lub straty (czasami za kilka lat).

Musimy również “wyspowiadać się” ze składników majątku: jakie mamy samochody, nieruchomości oraz inne ruchomości: maszyny i urządzenia, inny majątek trwały, oszczędności, papiery wartościowe itp. Jakie składniki majątku stanowią środki trwałe, jeżeli prowadzimy działalność gospodarczą. Czasami musimy wskazać stan konta bankowego na dzień złożenia wniosku o rozłożenie zaległości na raty. Dodatkowo wskazujemy zobowiązania jakie mamy np. wobec ZUS, innych urzędów skarbowych, czy innych podmiotów oraz jakie ponosimy wydatki. Chodzi tu o wskazanie np. kosztów związanych z eksploatacją domu lub mieszkania, opłaty za telefony, spłata kredytów, ubezpieczenia i inne (takie jak wyżywienie, leki, ubranie, środki czystości itd.). Oprócz danych dotyczących samego podatnika wymagane są dane dotyczące małżonka lub innej osoby pozostającej we wspólnym gospodarstwie domowym (w takim samym zakresie jak dotyczące podatnika).

Osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą mogą zostać wezwane na piśmie przez naczelnika urzędu skarbowego do przedstawienia informacji podatkowych dotyczących umowy lub umów zawieranych z danym podmiotem, w zależności czy suma należności/zobowiązań wynikających z tego typu umów przekroczyła próg 3 000 EUR lub 10 000 EUR. Wówczas na formularzu ORD-TK przekazujemy informacje o danych stron umowy o dacie zawarcia, wartości i przedmiocie umowy lub umów. Założę się, że większość z Państwa, prowadząc działalność gospodarczą nawet nie miała pojęcia o tego typu obowiązku. Ten obowiązek istnieje na wezwanie fiskusa. A bez wezwania możemy mieć obowiązek (pod pewnymi warunkami) składania informacji (na formularzu ORD-U) o umowach zawartych z nierezydentem.

Skąd jeszcze fiskus czerpie informacje o nas? Chociażby od notariuszy. W przypadku, na przykład, zbycia mieszkania mają oni obowiązek przesłać do urzędu skarbowego pobrany podatek od czynności cywilnoprawnych wraz z aktem notarialnym sprzedaży mieszkania. A w akcie jest kto sprzedał, kto kupił, co i za ile. Źródłem informacji dla fiskusa są również banki. Mają one obowiązek przekazywania informacji o naszych rachunkach bankowych, obrotach na rachunkach itd., jeżeli urząd skarbowy wystąpi w ramach prowadzonego postępowania o takie dane (ma, na podstawie innego przepisu, również możliwość występować poza prowadzeniem takiego postępowania). A mając taki wyciąg z rachunku fiskus doskonale zorientować się skąd wpłynęły pieniądze na rachunek i na co zostały wydane.

Ponadto banki i inne instytucje finansowe mają obowiązek raportować do Generalnego Inspektora Informacji Finansowej (którego funkcję sprawuje jeden z wiceministrów finansów) wszystkie transakcje o równowartości powyżej 15 000 EUR. Ile tego jest niech świadczą dane z wybranych, ostatnich lat: w 2013 roku Generalny Inspektor Informacji Finansowej otrzymał informację o prawie 29 milionach takich transakcji, w 2016 r. takich transakcji było zaraportowanych blisko 32 miliony, a w 2008 r. prawie …35 milionów!

Kto jeszcze przekazuje informacje fiskusowi? Na przykład wydziały komunikacji (rejestrujące samochody). Co miesiąc przekazują raporty o zarejestrowanych pojazdach do naczelnika urzędu skarbowego właściwego dla nabywcy pojazdu. Wśród takich danych musi znaleźć się m.in dane zbywcy i nabywcy, ich numery PESEL, data nabycia i zarejestrowania pojazdu, marka, typ, model, rok produkcji, numer rejestracji, VIN. Brakuje jeszcze przebiegu, ceny i czy nie był bity 😉

Myślicie, że to wszystko? Niestety, nie. Również wydziały architektury oraz powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego są obowiązani raportować fiskusowi o wydanych pozwoleniach na budowę, pozwoleniach na użytkowanie obiektu budowlanego, rozbiórce obiektu budowlanego, zakończeniu budowy itp.

Drogi podatniku, kupiłeś Maserati Gran Turismo rocznik 2015 i zakończyłeś budowlę swojej 350 metrowej willi? Nie musisz się tym chwalić na Facebooku czy w inny sposób – fiskus już o tym wie! A jeżeli jakiś cudem jeszcze nie wie, to może dowiedzieć się z korespondencji od zawistnych sąsiadów, konkurentów czy nawet członków rodziny. Choć fiskus twierdzi, że donosami się brzydzi – uwierzcie mi Państwo, donosy stanowią sporą dawkę wiedzy (czasami wymagającej co prawda zweryfikowania) którą fiskus, a konkretniej ujmując wywiad skarbowy, gromadzi o podatnikach. Ś.p. wywiad skarbowy, powinienem napisać. Od wejścia w życie ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej wywiadu skarbowego nie ma – są funkcjonariusze wykonujący czynności operacyjno-rozpoznawcze w ramach urzędów celno-skarbowych. Jak zwał, tak zwał, mogą dużo, wiedzą o podatnikach jeszcze więcej. Należy mieć nadzieję, że skupiają się na tych nieuczciwych, zostawiając w spokoju całą resztę podatników. Choć jak to mówił Dzierżyński: “Nie ma ludzi niewinnych, są tylko ludzie źle przesłuchani…”

Dane przedstawione przez Ministerstwo Finansów (w odpowiedzi na interpelacje poselską) wskazują, że 2016 r. wywiad skarbowy pytał operatorów telekomunikacyjnych o nasze bilingi 2805 razy, o dane abonenta 2318 razy, o lokalizację abonentów 714 razy. Natomiast w zakresie ustalenia danych internetowych w 2016 r. wywiad skarbowy wystąpił jedynie …8 razy. Biorąc pod uwagę ilość pracowników wywiadu skarbowego liczba zapytań do operatorów telekomunikacyjnych jest duża i nieduża zarazem. Ale najbardziej rozczarowująca jest liczba zapytań dotyczących danych internetowych. To poniekąd tłumaczy dlaczego szara strefa w internecie ma się tak dobrze i jak daleko jesteśmy od rozwiązań big data w praktyce…

No dobrze, skoro jest tak źle, to czy jest szansa, że będzie lepiej? Takich szans właściwie nie ma. Jest za to pewność, że będzie jeszcze gorzej!

Co wie fiskus o podatnikach i co będzie wiedział

Co nas czeka?

Podatników, a zwłaszcza podatników przedsiębiorców czekają kolejne zmiany dotyczące informacji, które chce od nich i o nich pozyskiwać fiskus. Część z nich to pokłosie uszczelniania systemu podatkowego (i to zarówno w zakresie VAT jak i podatków dochodowych). Jak to zwykle z takimi zmianami bywa – otwarcie krytykować nie wypada, bo idea zasadniczo ze wszech miar słuszna, jednak gdy cierpią za nieuczciwych uczciwi podatnicy siedzieć cicho nie mogę.

Stroną, w którą zaczął od jakiegoś czasu wędrować fiskus jest wykorzystanie big data. Pewnie Państwo o big data słyszeli – jeżeli nie, dwa słowa wyjaśnienia. Są to ogromne zbiory danych, których analiza nie jest prosta przy użyciu standardowych narzędzi, ale prawidłowo przeprowadzona daje możliwość zdobywania nowych informacji i wiedzy. To z jednej strony. Z drugiej strony daje możliwość totalnej inwigilacji dla władzy. Czyli np. z jednej strony analitycy śledzą nasze wydatki kartą i na ich podstawie i na podstawie odwiedzanych przez nas miejsc, stron w internecie, aktywności tworzą profil marketingowy, który sprzedają ubezpieczycielom. Z drugiej strony systemy rozpoznawania twarzy pomyślane do zwalczania terroryzmu czy ścigania przestępców mogą całkowicie kontrolować nasze życie (a przynajmniej jak się poruszamy). No dobrze, miały być dwa słowa o big data, a znowu wyszła dygresja. Wracając do pomysłów Ministerstwa Finansów i wykorzystaniu big data. Dzięki wykorzystaniu big data można skuteczniej typować podatników do kontroli.

Kolejnym przykładem wykorzystania big data jest np. Centralny Rejestr Faktur (planowany już od wielu lat). W założeniach miała być to baza danych zawierająca informacje o wystawianych przez podatników fakturach. Dawałoby to możliwość zrobienia po pierwsze prostego tzw. cross-checku/kontroli krzyżowej. Czyli sprawdzenia czy dla faktury, z której podatnik zgłasza VAT do odliczenia mamy w Rejestrze, “po drugiej stronie”, zgłoszoną fakturę sprzedażową przez sprzedawcę. Ponadto Centralny Rejestr Faktur dawałby możliwość analizowania wystawianych faktur w celu wyłapywania pewnych anomalii, które mogłyby świadczyć o występowaniu np. karuzel VATowskich. Póki co Centralnego Rejestru Faktur nie ma i póki nie będzie powszechności faktur elektronicznych (i wyeliminowania faktur papierowych), takiego Rejestru się w Polsce nie doczekamy.

Ministerstwo Finansów w zeszłym roku powołało spółkę, która miała realizować m.in. Centralny Rejestr Faktur. Spółka nazywa się Aplikacje Krytyczne Sp. z o.o. i chyba nazwa nie była wybrana przypadkowo 😉 Spółka miała zinformatyzować fiskusa, ale póki co słabo to wygląda. Ze strony WWW spółki wynika, że póki co wystosowała jedno zapytanie ofertowe i trzy zaproszenia do składania ofert – wszystkie powyższe postępowania zakończyły się bez wyłonienia wykonawcy. Na szczęście udało się znaleźć chętnego na ogłoszenie w sprawie badania finansowego spółki za rok 2016. Uff, kamień z serca! W międzyczasie, po pół roku funkcjonowania, udało się też wymienić dwóch członków zarządu spółki Aplikacje Krytyczne oraz póki co nie znaleźć kandydata na Prezesa Zarządu i Dyrektora Finansowego, także nihil novi sub sole, jak to mawiali starożytni…

Ale wracając do meritum – jak się będzie odbywała ta zwiększona kontrola, inwigilacja i zaciskanie pętli na szyi podatników? Zacznijmy od tego, że fiskus bardzo lubi gotówki tylko preferuje pieniądz elektroniczny. Dlaczego? Bo po obrocie elektronicznym, w odróżnieniu od gotówkowego, zawsze zostanie ślad.

Eliminowanie obrotu gotówkowego

Jak często płacicie Państwo gotówką? A jak często kartą? Założę się, że większość z Was dużą część swoich płatności realizuje przy pomocy pieniądza elektronicznego. Takie czasy – zawoła ktoś i ma całkowitą rację. Obrót bezgotówkowy ma swoje korzystne strony. Łatwiej, w większości wypadków taniej, szybciej, bezpieczniej. Ale ma też jedną, podstawową wadę (a może to zaleta?) – nic nie umknie systemowi. Z punktu widzenia fiskusa najbardziej pożądanym byłoby całkowite wyeliminowanie pieniądza materialnego i zastąpienie go obrotem bezgotówkowym. Praktycznie zniknęłaby szara strefa, bo jak płacić za towar czy usługę bez faktury inaczej niż gotówką? Przecież z tytułu płatności kartą czy przelewem pozostaje ślad w systemie bankowym. Żeby nie było – jestem gorącym zwolennikiem walki z szarą strefą (choć niektórzy ekonomiści twierdzą, że napędza ona również PKB), jednak nie przy pomocy metody całkowitej eliminacji gotówki z obiegu. A ku temu, małymi kroczkami to zmierza.

Do końca 2016 r. obowiązywał limit dla płatności gotówkowych pomiędzy przedsiębiorcami. Przekroczenie limitu (równowartości kwoty 15 000 EUR, czyli ponad 60 000 PLN) podczas płatności gotówką nie powodowało większych konsekwencji. Właściwie żadnych, poza wyłączeniem możliwości zastosowania zwrotu VAT w przyśpieszonym terminie 25 dni. Ale można było wydatki regulowane pomiędzy przedsiębiorcami gotówką zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów. Od 2017 r. nastąpiły diametralne zmiany. Po pierwsze, limit dla transakcji gotówkowych między przedsiębiorcami obniżono z 15 000 EUR do 15 000 PLN. A po drugie, wyłączono możliwość zaliczania do kosztów uzyskania przychodów płatności gotówkowych, związanych z wykonywaną działalnością gospodarczą, przekraczających limit 15 000 PLN. Innymi słowy, jeżeli jesteś przedsiębiorcą i otrzymasz fakturę na 20 000 PLN, którą opłacisz gotówką, nie zaliczysz takiej faktury do kosztów uzyskania przychodów.

Inwigilacja i blokowanie rachunków bankowych

Kolejnym pomysłem, idącym w kierunku kontroli podatników (w imię walki z wyłudzeniami podatków, oczywiście) jest STIR. Czyli system informatyczny izby rozliczeniowej. W Polsce izbą rozliczeniową dla sektora bankowego jest Krajowa Izba Rozliczeniowa S.A. I to właśnie ta spółka ma dostęp do wszystkich danych dotyczących rozliczeń i płatności realizowanych w systemach elektronicznych oraz systemie bezpośrednich płatności internetowych. Wszystkie te dane posłużą po pierwsze do analizy ryzyka, po drugie przekazaniu ich fiskusowi, a poza tym w ramach systemu STIR będzie możliwość blokowania rachunków bankowych przedsiębiorców.

Żeby dokonać analizę ryzyka KIR S.A. ma otrzymać (od banków – w ciągu 24h od otwarcia rachunku i fiskusa – z Centralnego Rejestru Danych Podatkowych) dane identyfikacyjne przedsiębiorców, osób upoważnionych do ich reprezentowania, numery rachunków, których posiadaczem jest przedsiębiorca, dane o tzw. beneficjencie rzeczywistym oraz dane uzyskane na potrzeby wymiany zleceń płatniczych oraz ustalania wzajemnych wierzytelności.

Analiza dokonywana przez KIR S.A. ma uwzględniać kryteria ekonomiczne, geograficzne, przedmiotowe, behawioralne i powiązań. Ekonomiczne polegają na analizie pod kątem celu prowadzonej przez przedsiębiorcę działalności gospodarczej. Geograficzne – transakcje będą badane pod kątem dokonywania transakcji z krajami w których występuje wysokie zagrożenie wyłudzeń podatkowych. Przedmiotowe – analiza pod kątem rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej wysokiego ryzyka (np. do niedawna za taką uchodziła branża elektroniczna). Behawioralne zakładają analizę pod kątem nietypowych sytuacji czy działań przedsiębiorcy. Natomiast kryterium powiązań zakłada przeanalizowanie transakcji pod kątem powiązań przedsiębiorcy z podmiotami, co do których występuje ryzyko uczestniczenia lub organizowania wyłudzeń podatkowych.

Trochę zagmatwane? Nawet bardzo. A jak to będzie wyglądało w praktyce? Załóżmy, że mamy podatnika, działającego od lat w branży elektronicznej – kupuje i sprzedaje sprzęt IT. Ma kilku kontrahentów zagranicznych z Europy,  większość kontrahentów stanowią jednak lokalni polscy przedsiębiorcy. Po wejściu w życie mechanizmu wykorzystującego STIR do fiskusa trafią informacje o analizie, która uwzględni wszystkie nietypowe operacje bankowe podatnika (np. dokonywanych do lub z tzw. rajów podatkowych, dokonywanych wiele razy dziennie – np. kilkanaście operacji dziennie przy dotychczasowych kilkudziesięciu w tygodniu, a na dodatek trafi się płatność dla bułgarskiej spółki, co do której nie ma wątpliwości, że bierze udział w karuzelach VAT). Krótko pisząc – analiza nie będzie po myśli przedsiębiorcy. Wówczas fiskus będzie mógł zażądać blokady rachunków przedsiębiorcy (wszystkich lub wskazanych) na okres nie dłuższy niż 72h, a o blokadzie będzie informowany właściwy przedsiębiorcy naczelnik urzędu skarbowego. Blokada rachunku będzie mogła być przedłużona na czas oznaczony, maksymalnie 3 miesiące.

System miał ruszyć wiosną 2017 r. Póki co utknął “gdzieś po drodze”. Jednak sądząc po dotychczasowej determinacji fiskusa w zakresie uszczelniania systemu podatkowego można się spodziewać, że będzie wdrażany w życie prędzej niż później (ja stawiam początek 2018 r.). Jak Państwo widzą system jest pomyślany, aby wyłuskiwać przestępców wyłudzających podatki i uniemożliwić im transfer ukradzionych pieniędzy. Cel słuszny i jestem wszystkimi swoimi kończynami za! Z tym, że jak to zwykle bywa, gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. I kto da uczciwym podatnikom gwarancje, że nie będzie pomyłek w działaniu systemu i nie obudzą się któregoś ranka z poblokowanymi rachunkami bankowymi, bo z analizą na temat ich rozliczeń coś poszło nie tak? Patrząc na projekt zmian widzę co raz większe agregowanie danych dotyczących przedsiębiorców (poufnych, objętych tajemnicą bankową i skarbową) na serwerach prywatnej spółki prawa handlowego (bo czym innym jest Krajowa Izba Rozliczeniowa, jak nie zwyczajną spółką akcyjną?), co raz większe uprawnienia fiskusa w działalność przedsiębiorców, natomiast nie widzę gwarancji dla uczciwych podatników, że nie zostaną potraktowani jak ci, przeciwko którym ten system jest pomyślany…

A słyszeliście Państwo o jednym z ostatnich pomysłów w zakresie nowelizacji Ordynacji podatkowej? Pomysł ten zakłada, że banki będą miały obowiązek przesyłania codziennych wyciągów z rachunków przedsiębiorców. W połączeniu z systemem STIR porcyjka codziennych wyciągów z rachunku przedsiębiorców przesyłana fiskusowi nie będzie stanowić jedynie, jak się zakłada, masowej i prewencyjnej kontroli transakcji finansowych tylko totalną i całkowitą inwigilację podatników! Na szczęście fiskus zmienił projekt zmian w Ordynacji i wycofał się rakiem z proponowanych nowinek. Pozostał jednak pomysł, aby jeszcze w tym roku organy podatkowe mogły informować przedsiębiorców o tym, że kontrahent nie złożył deklaracji podatkowej w terminie, złożył ją wadliwie lub nie zapłacił podatku. Idea oczywiście szczytna – ochrona przed nieuczciwymi kontrahentami (jak to jest trudne polecam przeczytać tutaj: Jak zweryfikować rzetelność i wiarygodność kontrahenta?). Zobaczymy jak to będzie wyglądało w praktyce. Znając polskie realia mogę zakładać, że albo to informowanie o kontrahentach nie będzie działało albo będą przypadki pomyłek. I nagle się okaże, że np. deklaracje podatkową wysłaliśmy (tylko urząd jej nie otrzymał), a i tak kontrahent dostanie na nasz temat “laurkę”, że jesteśmy oszustami…

Przy okazji – fiskus planuje od przyszłego roku stworzyć Rejestr Należności Publicznoprawnych, w którym będą figurować dłużnicy nie płacący podatków, ZUS i innych opłat (mandatów, użytkowania wieczystego itp.). Żeby znaleźć się na tej niechlubnej liście wystarczy 5 000 PLN długu. Podobno rejestr będzie można sprawdzić tylko za zgodą potencjalnego dłużnika. Pożyjemy, zobaczymy – jak zacznie działać napiszę na blogu jak się ten pomysł sprawuje w praktyce.

Analiza big data walka z oszustwami uczciwi podatnicy ofiarami pełnej kontroli fiskusa

Ale to nie wszystko na co stać naszego kreatywnego fiskusa! Pod koniec ubiegłego roku opublikował projekt ustawy o Centralnej Bazie Rachunków, która ma na celu przetwarzanie informacji o rachunkach “w celu ustalania miejsca przechowywania wartości majątkowych mogących mieć związek z przestępstwem lub podlegających egzekucji sądowej lub administracyjnej”. Nie macie Państwo z takimi wartościami majątkowymi nic wspólnego? Nie szkodzi! Dane na temat Waszych rachunków bankowych i tak znajdą się w bazie.

Szczegółowy rejestr danych na temat prowadzonych rachunków będzie obejmował m.in. rachunki bankowe, płatnicze, rachunki w SKOKach, IKE, rachunki papierów wartościowych, umowy ubezpieczeniowe z elementami inwestycyjnymi czy nawet …umowy o udostępnienie skrytki sejfowej! Pod groźbą wysokich kar, obowiązek dostarczania danych do Centralnej Bazie Rachunków (w ciągu 24h od otwarcia, modyfikacji lub zamknięcia) będą miały praktycznie wszystkie instytucje związane z finansami podatników. I to nie tylko podatników – przedsiębiorców, również “zwykłych” osób fizycznych. Zakres przekazywanych danych jest bardzo szeroki, łącznie z tym, że w przypadku rachunków osób fizycznych instytucje zobowiązane będą przekazywać numer telefonu komórkowego właściciela rachunku… Oczywiście szereg instytucji będzie uprawnionych do korzystania  informacji, zaczynając od komorników poprzez Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego a na organach Krajowej Administracji Skarbowej kończąc. Dodatkowo, osoba, której dane będą przetwarzane nie dowie się o tym.

Śledzenie środków transportu

Słyszeliście Państwo o ustawie o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów? Ta ustawa nie dotyczy bezpośrednio podatków, lecz dotyczy obowiązków podatników i kontroli fiskusa nad przewozem niektórych towarów. Podmioty handlujące towarami uznawanymi przez fiskusa za wrażliwe na wyłudzenia podatkowe mają obowiązek monitorowania i kontroli przewozu drogowego tych towarów. Obowiązki jakie z tego wynikają, to m.in. obowiązek zgłoszenia, do specjalnego rejestru, faktu rozpoczęcia wysyłki określonych towarów, obowiązek przekazania przewoźnikowi otrzymanego numeru referencyjnego (ważnego 10 dni), uzupełnienie zgłoszenia przez przewoźnika i podmiot odbierający o dane dotyczące usługi przewozu i fakcie odbioru towarów. Mało tego, przewoźnik ma obowiązek odmowy przyjęcia zlecenia przewozu towarów (które trzeba rejestrować i monitorować) jeżeli nie otrzyma numeru referencyjnego. Do towarów objętych obowiązkami monitorowania należą różne towary – alkohol, niektóre wyroby chemiczne, paliwa, susz tytoniowy itp., przewożone w odpowiedniej wielkości. Oprócz powyższych, nazwijmy dość oczywistych towarów wrażliwych doszły …oleje i tłuszcze roślinne i zwierzęce! Niestety, ale olej rzepakowy był swego czasu bardzo popularnym towarem do wyłudzeń VAT. Więcej na temat wyłudzeń VAT i towarów jakie kręcą się w karuzelach VATowskich przeczytacie Państwo tutaj: Jak nie wsiąść na karuzelę VATowską

Jak się to czyta, to ma się wrażenie, że mowa o jakiś ciężarówkach pod specjalnym nadzorem. Prawie jak tytułowe hrabalowskie pociągi pod specjalnym nadzorem 😉 A, nie, czekajcie! Pociągi też będą pod specjalnym nadzorem! Ministerstwo Finansów uszczelniło (jako tako) przewóz drogowych paliw, jednak duża część nielegalnego transportu odbywa się po torach. Dlatego planowane jest wkrótce objęcie monitoringiem również transportów kolejowych paliw. To wszystko zmierza w kierunku, że któregoś dnia, żeby przewieźć jakkolwiek towar uznawany przez fiskusa za wrażliwy (a do tego katalogu można przecież włączyć większość towarów!) trzeba będzie w czasie rzeczywistych przesyłać dane z geolokalizatora. A fiksus będzie na mapie mógł śledzić gdzie i co się przemieszcza. Wielki Brat patrzy, nieprawdaż? To nie jest żadne moje blogowe science fiction – obecnie “na tapecie” jest nowelizacja ustawa o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów, która zakłada wyposażenie ciężarówek przewożących towary wrażliwe w lokalizatory GPS. Dzieje się!

To jeśli chodzi o towary wrażliwe. W przypadku każdych innych towarów (np. wysyłamy towar – krzesła – kontrahentowi z Polski do Niemiec) w przypadku wątpliwości urzędników skarbowych (pojawiających się w trakcie kontroli, postępowań w zakresie zwrotów VAT itp.) mogą oni zwracać się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o dane pochodzące z systemu poboru opłat viaToll. I od razu widać, czy ciężarówka o danych numerach rejestracyjnych pojechała z Łodzi w kierunku Świecka, czy nawet nie wyjechała z miasta. Czyli te wizje, o których Państwu powyżej piszę już się poniekąd realizują…

Kasy fiskalne online

Taka ciekawostka a propos kas rejestrujących (taka jest prawidłowa nazwa urządzeń potocznie nazywanych kasami fiskalnymi). Te urządzenia mają zapewnić uczciwe rozliczanie obrotu przez podatników świadczących usługi lub sprzedających towary osobom fizycznym. Jak to jest w praktyce, każdy wie z doświadczenia życia codziennego. Jest różnie, ogólnie rzecz ujmując. W ramach walki z niewystawianiem paragonów fiskus do tej pory ograniczał się do akcji typu “Weź paragon”, loterii paragonowej czy informowaniu o tym, że gastronomii oszukują i zamiast paragonu fiskalnego można otrzymać do złudzenia podobny wydruk z systemu gastronomicznego (który paragonem oczywiście nie jest). Ale teraz wytaczane są kolejne działa.

Być może słyszeli Państwo o jednolitym pliku kontrolnym (JPK)? Jest zestawienie danych w zakresie VAT, które przedsiębiorcy (duże i średnie przedsiębiorstwa) przesyłają co miesiąc fiskusowi. Ten ostatni wpadł na pomysł, że dobrze by było dostawać takie zestawienie danych w zakresie sprzedaży detalicznej podatników. Na razie raz w miesiącu. A jak później, to się zobaczy. Jest to ewidentne preludium do wprowadzenia kas rejestrujących online. W przypadku zarejestrowania transakcji informacja o niej (w czasie rzeczywistym lub na koniec dnia) będzie przesyłana na serwery fiskusa. Zresztą Ministerstwo Finansów wcale się z tym nie kryje i oficjalnie łączy zapowiadaną instytucję JPK Paragon z kasami online. Obowiązek w zakresie raportowania sprzedaży detalicznej w ramach jednolitego pliku kontrolnego nie miałyby podmiotu, które będą używać kas rejestrujących online. Niedługo będzie chyba tak, że jak człowiek pójdzie do sklepu po bułki i zapłaci za nie kartą, to zanim wróci do domu fiskus już będzie wszystko na temat tych zakupów wiedział 😉

Oczywiście kasy fiskalne online będą wprowadzane etapami. Zacznie się pewnie od tych podatników, którzy będą musieli wymienić sprzęt na nowy lub rozpoczynając używanie kasy kupić nowe urządzenie. Dopóki stare urządzenie będzie działało i spełniało wymogi fiskusa, będzie go można używać. Nie sądzę, aby fiskus próbował jakoś masowo przymuszać podatników do wymiany tradycyjnych kas rejestrujących na kasy online. Będzie się to zapewne działo na drodze ewolucji, a nie rewolucji związanej z żywotnością technologiczną tych urządzeń. Dlatego powszechnego obowiązku rejestrowania obrotu przy użyciu kasy online raczej od przyszłego roku bym się nie spodziewał, pomimo, że i takie alarmistyczne artykuły pojawiały się niedawno w prasie.

Jeszcze wracając na chwilę do JPK Paragon, ten z kolei ma obowiązywać już od przyszłego roku. Na podstawie tych danych, przesyłanych przez podatników fiskusowi urzędnicy skarbowi będą porównywali bieżące obroty podatnika z obrotami sprzed wprowadzenia obowiązku raportowania. I będą mieli, jak na widelcu, tych, którzy ten obrót w przeszłości zaniżali. Ale na tym nie koniec. Mając dane z JPK Paragon z konkurencyjnych podmiotów działających na tym samym rynku i w tej samej branży urzędnicy skarbowi będą mogli porównać te dane i typować do skontrolowania podatników podejrzewanych o zaniżanie obrotów.

Na zakończenie …dowcip o zajączku

Centralna Baza Rachunków, Centralny Rejestr Danych Podatkowych, Centralny Rejestr Faktur, system teleinformatyczny izby rozliczeniowej, to tylko część istniejących lub planowanych baz zawierających dane o podatnikach. Po co to wszystko? Przecież uczciwi podatnicy “nie mają się czego bać”, więc po co kruszyć kopie?

Gdybym nie przeżył tego co przeżyłem, w swoim zawodowym życiu, to sam bym twierdził, że uczciwi podatnicy nie mają się czego bać. Niestety tak nie jest, a co gorsza, w przewidywalnej przyszłości nie będzie. Wszyscy będziemy podejrzani, a fiskus zgromadzi na nasz temat taką potężną ilość informacji, że będzie jak w tym głupim dowcipie o zajączku uciekającym z lasu:

“Spotyka niedźwiedź uciekającego zająca i pyta się przed czym tak ucieka. Zajączek odpowiada, że ucieka, bo w lesie zaczęto kastrować wielbłądy. Niedźwiedź zdziwiony: -Ale ty jesteś przecież zającem, a nie wielbłądem?! Na co zając odpowiada: -No tak, ale zanim się wytłumaczysz…”

Pomijając różne kwestie, na koniec chciałem wspomnieć o jednej, chyba najistotniejszej. O prawie do prywatności. Bo przepisy nie dotyczą lub będą dotyczyć wyłącznie przedsiębiorców, ale też osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej. W imię walki z oszustami chce się wszystkim pozostałym podatnikom ograniczyć prawo do prywatności, zwłaszcza, że przepisy dotyczące udostępniania danych gromadzonych przez fiskusa (i nie tylko) budzą wątpliwości. Taki projekt ustawy o Centralnej Bazie Rachunków, jeżeli wejdzie w życie, będzie w praktyce oznaczał, że podatnicy będą mogli posiadać bez wiedzy fiskusa wyłącznie majątek w formie materialnych ruchomości (i to też za wyjątkiem samochodów, bo o tym urzędy skarbowe wiedzą wprost z wydziałów komunikacji)…

Do przeczytania! 🙂

Pozdrawiam, Paweł Satkiewicz

Paweł Satkiewicz

Prawnik i doradca podatkowy
z kilkunastoletnim doświadczeniem.
Tropiciel podatkowych absurdów
i skuteczny doradca
w trudnych sprawach z fiskusem...

Autor wpisów

Paweł Satkiewicz

Prawnik i doradca podatkowy
z kilkunastoletnim doświadczeniem.
Tropiciel podatkowych absurdów
i skuteczny doradca
w trudnych sprawach z fiskusem...