Ostatnimi czasy wszędzie mowa o wyłudzeniach VAT, karuzelach vatowskich, a fiskus zaczął dzielnie uszczelniać system podatkowy. O co w tym wszystkim chodzi i jak nie paść ofiarą przestępczych wyłudzeń – o tym wszystkim przeczytasz w tym wpisie.
Dlaczego wyłudzenia VAT są takie groźne i to dla wszystkich z nas? Z wielu względów. Ja przytoczę dwa najistotniejsze. Pierwszy – z punktu widzenia państwa. Podatek VAT stanowi prawie 40% (dane za 2016 r.) wszystkich podatkowych wpływów do budżetu Polski (dla porównania wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych w 2016 r. to 28% podatkowych wpływów budżetowych). Dlatego z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa istotnym jest, aby uszczuplenia były możliwie jak najmniejsze. W przeciwnym wypadku może okazać się, że nie będzie pieniędzy w budżecie na pensje urzędników, budowę dróg czy wypłaty z programu 500+.
Z innej perspektywy – branży, w których mają miejsca wyłudzenia jest to również istotne zagrożenie. Weźmy na przykład taką branżę sprzętu elektronicznego (ostatnimi laty mocno trzebioną przez podatkowych przestępców). Handlujecie Państwo sprzętem elektronicznym (w tej branży towar szybko się starzeje, więc zarabia się na dużym obrocie przy bardzo niskich marżach), macie jakieś mniej lub bardziej konkurencyjne ceny na swoje towary. Okazuje się, że ktoś na rynku oferuje towar taki jak Wasz w cenach niższych o dobre kilkanaście procent. Jesteście w stanie uczciwie rywalizować z nieuczciwą konkurencją? Bynajmniej!
Zapewne obiło Wam się o uszy określenie luka VAT – jest to różnica między spodziewanymi a realnymi wpływami do budżetu z tytułu podatku VAT. Różnie się ją liczy (jako procent PKB, jako wartość nominalna w PLN itd.) i różne są wyliczenia na jej temat. Na wartość luki VAT składają się przede wszystkim wyłudzony VAT, sprzedaż w szarej strefie i w jakimś minimalnym stopniu błędy w rozliczeniach vatowskich popełniane przez podatników. Ministerstwo Finansów szacuje, że w 2016 r. luka VAT (czyli różnica między tym, co Polska powinna dostać z tytułu VAT, a tym co naprawdę otrzymała) na 37 miliardów PLN. Tak jak wskazywałem, luka VAT to nie tylko wyłudzenia, ale również szara strefa. A, że nie jest ona w Polsce mała wie każdy kto np. buduje dom, naprawia samochód, chodzi do fryzjera itp. Dlatego te 37 miliardów uważam za sporo niedoszacowaną wartość.
Komisja Europejska szacuje lukę VAT w Polsce na 9,3 miliarda EUR rocznie, co daje około 40 miliardów PLN (i ta wartość jest moim zdaniem lekko niedoszacowana). Jedna z firm konsultingowych szacowała lukę VAT w 2016 r. na 45 miliardów PLN (rok wcześniej były to aż 53 miliardy PLN). I uważam, że te ostatnie szacunki, tj. około 45-50 miliardów PLN rocznie to najbardziej bliskie prawdy wartości luki VAT w Polsce. Czyli tyle co roku państwo traci na wyłudzeniach VAT i szarej strefie. A jeżeli chodzi o same wyłudzenia VAT, to zanim obecna ekipa Ministerstwa Finansów wzięła się w tym względzie do roboty, moim zdaniem najbliższe prawdy były szacunki Policji. A ta, dla własnych celów, szacowała, że codziennie wyłudza się w Polsce …około 100 milionów PLN VAT.
Jak się wyłudza VAT?
Wyłudzeniom VAT sprzyja sama konstrukcja tego podatku. A na dodatek będąc Państwem Członkowskim Wspólnot Europejskich jesteśmy zobowiązani do pobierania podatku VAT (a nie zastąpienia go na przykład podatkiem obrotowym) i to według zasad wyrażonych dla wszystkich Państw Członkowskich (zawartych w Dyrektywie VAT). W związku z tym, oprócz podejmowania wysiłków w celu walki z wyłudzeniami i zminimalizowania strat budżetowych z ich tytułu, przy obecnym systemie VAT nie mamy co marzyć o całkowitym wyeliminowaniu wyłudzeń.
W bardzo dużym uproszczeniu podatek VAT działa w ten sposób, że gdy ja, jako podatnik VAT, sprzedaję Kowalskiemu jakąś rzecz w cenie netto 1000 PLN, to Kowalski płaci mi brutto 1230 PLN (czyli 1000 PLN netto i 230 PLN VAT przy założeniu opodatkowania stawką podstawową 23%). Czyli dostaję do ręki cenę za towar i 230 PLN podatku, który powinienem jako sprzedawca rozliczyć i wpłacić do urzędu skarbowego. A gdybym był nieuczciwym podatnikiem to przecież mógłbym tego VAT nie rozliczyć, nie wpłacić do urzędu i po prostu ukraść.
Idźmy dalej – Kowalski kupuje ode mnie towar, płaci 1230 PLN i otrzymuje fakturę. Załóżmy, że towar odsprzedaje dalej, kontrahentowi z Niemiec, czyli dokonuje wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów (która opodatkowana jest stawką 0% VAT). Z jednej strony zapłacił 230 PLN VATu od kupionego ode mnie towaru (czyli jest to dla niego podatek naliczony VAT), z drugiej strony nie wykazuje podatku do zapłaty (bo stawka 0% VAT dla dostaw unijnych). W dużym skrócie zasadą jest, że podatnicy VAT mogą obniżyć kwotę podatku należnego (tego, który wynika z tytułu ich sprzedaży) o kwotę podatku naliczonego (tego, który wynika z tytułu ich zakupów). A w przypadku nadwyżki podatku naliczonego nad należnym (tak jak w przykładzie z Kowalskim nadwyżka 230 PLN VAT naliczonego nad 0 PLN VAT należnego) podatnik wykazuje VAT do zwrotu. I Kowalski może w naszym przykładzie odzyskać 230 PLN VAT poprzez zwrot. I teraz załóżmy, że Kowalski też jest nieuczciwy i wykazuje VAT do zwrotu z fikcyjnych faktur zakupowych, a dostawy, których niby miał dokonać do kontrahentów unijnych również są fikcją.
Oczywiście VATu nie wyłudza się w tak prosty (wręcz prostacki) sposób. To dla fiskusa byłoby zbyt proste do wykrycia. Mechanizm wyłudzeń jest bardziej skomplikowany i wyrafinowany. Wszystko po to, żeby zmylić skarbówkę i utrudnić jej tropienie wyłudzeń. Do tego, w procederze posługuje się uczciwymi, którzy razem z przestępcami nieświadomie kręcą się na karuzelach vatowskich…
Karuzele VAT
Najprostszy model karuzeli VATowskich (a taki zazwyczaj rzadko występuje w przyrodzie i w praktyce często mamy do czynienia z wielokrotnymi karuzelami) zakłada łańcuch transakcji, którego przebiegiem kierują przestępcy. Poniżej po kolei przykładowe etapy karuzeli:
- Sprzedawca (A) spoza Polski (np. z Niemiec) deklaruje wewnątrzwspólnotową dostawę towarów (w Niemczech taka transakcja jest zwolniona z VAT – odpowiednik polskiej stawki 0% dla wewnątrzwspólnotowych dostaw towarów) do Polski;
- Nieuczciwy podmiot z Polski (B) nabywa towar (teoretycznie powinien opodatkować wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów 23% stawką VAT) i nie wykazuje wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów, nie odprowadza VAT do urzędu skarbowego;
- Sprzedawca B sprzedaje towar nieświadomemu, uczciwemu polskiemu przedsiębiorcy (C), od której sprzedaży nie rozlicza i nie wpłaca do urzędu skarbowego VAT;
- Polski przedsiębiorca (C) sprzedaje towar np. konsumentom lub kolejnemu podmiotowi (D). W przypadku sprzedaży C deklaruje VAT należny i odlicza VAT naliczony z “lewej” faktury otrzymanej od B;
- Podmiot D sprzedaje towar poza Polskę (np. na Litwę) przez co w ramach wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów nie wykazuje VAT i występuje o zwrot.
To najprostszy schemat, który w praktyce nie występuje. W praktyce schemat jest znacznie bardziej skomplikowany i w ramach łańcucha dostaw udział bierze kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt podmiotów (większość nieuczciwych, ale częściowo w łańcuch dostaw wplatani są uczciwi podatnicy). A towar potrafi być kilkukrotnie (fikcyjnie) wywieziony z Polski i przywieziony z powrotem z innego państwa unijnego.
Gdzie są wyłudzenia? Wróćmy do powyższego schematu:
Ad. 2
Nieuczciwy podmiot B nabywa towar (załóżmy, że za 100 000 EUR) od kontrahenta niemieckiego. Powinien w Polsce wykazać od takiej transakcji 23 000 EUR podatku. Nie robi tego i sprzedaje towar dalej.
Ad. 3
Uczciwy podmiot C nabywa towar od podmiotu B płacąc mu cenę z VAT, którego to podatku B nie odprowadza do urzędu skarbowego.
Ad. 4
Uczciwy podmiot C dokonuje sprzedaż na rzecz podmiotu D wykazując z jej tytułu podatek, jednocześnie obniżając ten podatek o kwotę podatku z “lewej” faktury od B. Z faktu, że B nie wpłacił VAT na wcześniejszym etapie obrotu, budżet traci na prawie do odliczenia podatku przez nieświadomy niczego podmiot C.
W tym schemacie podmiot B pełni rolę tzw. znikającego handlowca. Czyli nie prowadząc faktycznej działalności gospodarczej ukradnie VAT (nie zadeklaruje i nie wpłaci od wewnątrzwspólnotowego nabycia oraz od sprzedaży krajowej do podmiotu C) i zniknie przy pierwszej nadarzającej się okazji. Do niedawna, gdy w szerszym zakresie możliwe były rozliczenia kwartalne VAT taki podmiot mógł realnie działać przez kilka miesięcy. Rejestrował działalność oraz rejestrował się jako podatnik VAT i pierwszą deklarację VAT musiał złożyć realnie po prawie 4 miesiącach od rozpoczęcia działalności gospodarczej. Faktycznie, zanim ktoś się zorientował i zaczął dochodzić, dlaczego deklaracja nie jest złożona taki oszust mógł działać spokojnie do pół roku czasu. Ile mógł w tym czasie wyłudzić VAT sami sobie Państwo odpowiedzcie…
Z kolei podmiot C pełnił rolę tzw. bufora. Czyli miał uprawdopodobniać wiarygodność przeprowadzanych transakcji. Bardzo często w łańcuchu transakcji podmioty nieuczciwe i uczciwe wzajemnie się przeplatają, aby użyć wiarygodne, uczciwe podmioty do uwiarygodniania dostaw, zwłaszcza jeżeli ma nastąpić dostawa do innego państwa członkowskiego Wspólnot Europejskich i związany z nią zwrot VAT. Ale wracając do bufora – w naszym schemacie było założenie, że to podmiot uczciwy. Jednak bardzo często mogą być to podmioty nieuczciwe. Jeżeli tak się dziej wówczas C będzie działał w porozumieniu z B i dokonywał lewych transakcji. A jeżeli przestępcy chcą zakończyć łańcuch wyłudzeń karuzelowych bez dokonywania eksportu/wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów (które wykazuje się ze stawką 0% i które wiążą się najczęściej ze zwrotem VAT) nieuczciwy C może zbyć towar konsumentom oferując bardzo atrakcyjne ceny. Biorą się one z braku efektywnej zapłaty VAT na wcześniejszych etapach obrotu (i później okazywało się, na przykład, że dyski twarde mogliśmy kupić na allegro taniej niż ich producent oferuje je w oficjalnej dystrybucji na Polskę).
W schemacie podmiot, który na końcu łańcucha dokonuje sprzedaży za granicę (w naszym przypadku podmiot D) i występuje o zwrot VAT pełni rolę tzw. brokera. Często są to uczciwi podatnicy nie mający świadomości, że biorą udział w przestępczym procederze. Bardzo często jednak są to przestępcy – w takiej sytuacji do budżetu nie wpłynął podatek na wcześniejszych etapach obrotu, a państwo zwraca VAT podatnikowi dokonującemu unijnej dostawy. Nierzadko towar sprzedawany z Polski za granicę (np. do Czech) jest nabywany …przez tą samą grupę przestępczą. I schemat się powtarza – tzn. oszuści w Czechach nie deklarują wewnątrzwspólnotowego nabycia (i nie opodatkowują go VAT), robią kilka/kilkanaście transakcji lokalnych, a następnie znowu wysyłają towar np. z powrotem do Polski. I tak się kręci karuzela… Kiedy hitem do wyłudzeń VAT w Polsce były Iphone’y, to statystycznie jeden Iphone był przedmiotem 5-6 transakcji. Co jak wiadomo rynek dąży do skrócenia łańcucha dostaw, a nie jego wydłużania, szczególnie w tak niskomarżowych branżach jak elektronika. Ale to tylko pokazuje skalę z jaką kręciły się wyłudzeniowe karuzele.
Jak nie dać się wkręcić w karuzelę VAT
Udział w karuzeli VAT może wiązać się z bardzo przykrymi dolegliwościami, w zależności czy bierzemy udział w przestępczym procederze świadomie czy nieświadomie. Jeżeli chodzi o świadomy udział to jest to przede wszystkim zagrożenie karami (i to nie małymi, nawet 25 lat więzienia!) – więcej na ten temat przedstawiłem w tym wpisie: Czy za podatki można trafić do więzienia?
W przypadku nieświadomego udziału sprawa też wygląda niekorzystnie dla uczestnika. W przypadku słupów (choć dyskusyjna jest tutaj nieświadomość) grożą nam nie mniejsze sankcje karne. W przypadku podatników, którzy nabyli towar od przestępców wyłudzających VAT kwestionowane jest prawo do odliczenia podatku naliczonego z faktur zakupowych. A to oznacza w praktyce duże zaległości w VAT do zapłaty wraz z odsetkami. Przykładem może być giełdowa spółka Action (z obrotami, w czasach świetności około 1 miliarda PLN rocznie), której fiskus po kontroli określił kilkadziesiąt milionów PLN zaległości w VAT z powodu zakwestionowania odliczenia podatku naliczonego. Co najśmieszniejsze, zarzuty udziału w wyłudzeniach VAT były wobec nie bezpośrednich dostawców Action, ale podmiotów występujących na jeszcze wcześniejszym etapie obrotu! Spółka wciąż walczy z fiskusem i tylko dzięki wdrożeniu postępowania sanacyjnego uciekła spod topora skarbówki…
Bierze się to z tego, że fiskus, jak już zorientuje się, że ma do czynienia z karuzelą vatowską, to jest już praktycznie “po zawodach”. Znikających handlowców już nie ma albo pozostały po nich tylko tzw. słupy. Reszta przestępczych podmiotów też się rozmyła i zostali zazwyczaj tylko ci, którzy nieświadomie nabyli towar od przestępców. A fiskus, po stratach z tytułu braku zapłaty VAT na kilku wcześniejszych etapach obrotu, nie ma skąd wyłudzonego podatku wyegzekwować. A, że budżet potrzebuje pieniędzy, to kontrolujący idą do uczciwych podatników i kwestionują im prawo do odliczenia.
To bardzo kontrowersyjne działanie (i w gruncie rzeczy, dopóki skarbówka nie udowodni, że podatnik miał świadomość udziału w przestępczym procederze, działanie bezprawne), jednak jak pokazują ostatnie lata i miesiące dość skuteczne. W konsekwencji uczciwi podatnicy płacą za podatek wyłudzony przez przestępców, nawet jeżeli ich rozliczeniom podatkowym nie można nic zarzucić. A podatnikom nie pozostaje nic innego jak długotrwały spór w fiskusem, który kończy się częstokroć dopiero na etapie sądowoadministracyjnym. Co zatem zrobić, żeby uchronić się przed problemami związanymi z udziałem w karuzlech VAT? Oto kilka moich rad.
Nie bądź słupem!
Kim są wspominane wcześniej słupy? Przestępcy wyłudzający VAT są bardzo ostrożni. Organizatorzy procederu są zazwyczaj fizycznie poza Polską, a ci którzy działają “operacyjnie” minimalizują jak mogą ryzyko wpadki. Dlatego do swojego procederu szukają osób, które zarejestrują na siebie działalność gospodarczą lub zostaną członkami zarządu w spółkach, dzięki którym wyłudza się VAT. Czyli tzw. słupów. Zazwyczaj są to osoby nie mające pojęcia o prowadzeniu biznesu, żadnego doświadczenia w danej branży itp. Za to ryzykują wiele, bo wykonując polecenie przestępców odpowiadają za często wielomilionowe obroty i nie mniejsze kwoty podatków do zapłacenia. Sprowadza się to zazwyczaj do podpisywania faktur i innych dokumentów kreując pozory legalności prowadzonej działalności.
Gdzie przestępcy szukają słupów? Wśród bezdomnych (choć często są z nimi problemy natury formalnej), bezrobotnych, uzależnionych od alkoholu lub narkotyków, a nawet osób terminalnie chorych w hospicjach (nikt w tym “biznesie” nie ma żadnych skrupułów!). Czyli tych osób, które są skuszone łatwym i szybkim zarobkiem (zazwyczaj niewspółmiernym do skali fikcyjnie “prowadzonego biznesu”) lub które “nie mają nic do stracenia”.
Jak nie stać się słupem?
- nie daj się uwieść wizji łatwego i szybkiego zarobku;
- ktoś, kto ma pomysł na biznes może go prowadzić sam, jeżeli szuka kogoś, kto będzie firmował jego działalność możesz być pewny, że skończy się to wyłudzeniami podatku;
- pamiętaj, że prowadzenie działalności gospodarczej w czyimś imieniu to firmanctwo, które jest surowo karane!
- oprócz odpowiedzialności za firmanctwo będziesz odpowiadał karnie za udział w wyłudzeniach VAT (nawet do 25 lat więzienia), a finansowo, całym swoim majątkiem, za niezapłacony podatek;
- bądź ostrożny nawet jeżeli osoby bliskie lub dobrzy znajomi namawiają cię na prowadzenie działalności gospodarczej w ich imieniu.
Uważaj na towary wrażliwe!
W sytuacji gdy prowadzimy działalność handlową należy być bardzo ostrożnym jeżeli chodzi o niektóre towary tzw. wrażliwe. Są to towary, które najczęściej służą do wyłudzania VAT. Co prawda karuzele vatowskie kręcą się przy użyciu przeróżnych towarów, ale przy niektórych trzeba być szczególnie wyczulonym.
Przestępcy wyłudzają VAT obracając między innymi elektroniką, kawą, olejem rzepakowym, katodami miedzianymi, drewnem egzotycznym, oponami, telewizorami, napojami energetycznymi, butami, tuszami do drukarek, granulatami polimerów, folią stretch, wtryskiwaczami silnikowymi, zbożem czy nawet …nieruchomościami. Właściwie każdy towar nadaje się do wyłudzenia VATu. A najlepszy do tego celu jest towar mały gabarytowo, wysokowartościowy i łatwo zbywalny detalicznie w szarej strefie. Stąd przestępcy tak bardzo upodobali sobie kilka late temu rynek telefonów komórkowych. Małe, sporo kosztują, a na allegro czy olx zawsze znajdzie się zbyt na “trefny” towar.
Ale są branże, w których szczególnie trzeba wystrzegać się przed udziałem w karuzeli VAT. Są to m.in.:
- branża elektroniki użytkowej i komputerowej;
- branża paliwowa;
- branża jubilerska;
- branża stalowa i złomowa;
- branża kosmetyczna;
- branża suplementów diety;
- branża spożywcza;
- branża farmaceutyczna.
Oczywiście uczciwi przedsiębiorcy działający w powyższych branżach już jakiś czas zazwyczaj mają świadomość występowania takich zagrożeń. Ostrzeżenie kieruję przede wszystkim do podatników, którzy chcą rozpocząć działalność w tego typu branżach. Niech Was nie zwiodą okazję, które mogą pojawić się po “przebranżowieniu” lub rozpoczęciu działalności!
Co prawda w niektórych branżach (elektroniki, stalowej i złomowej) fiskus wprowadził doraźne mechanizmy utrudniające wyłudzenie VAT – mam na myśli odwrotne obciążenie VAT. Jednak zazwyczaj nie rozwiązało to całkowicie problemu wyłudzeń. Przykładem jest branża elektroniczna. Po wprowadzeniu w lipcu 2015 r. odwrotnego obciążenia VAT na telefony komórkowe, tablety, laptopy i konsole do gier przestępcy przerzucili się na dyski twarde i procesory. Fiskus, po namowach branży dość szybko zareagował, niemniej jednak w całej branży asortyment jest bardzo szeroki (i wciąż powstają nowe produkty). Czemu by nie wyłudzać VAT na goglach VR? Dlatego lepiej być ostrożnym i dmuchać na zimne!
Dodatkowo, pomimo wprowadzenia mechanizmu odwrotnego obciążenia w branży telefonów komórkowych (dla którego istotnym jest próg transakcji w wysokości 20 000 PLN, powyżej którego stosuje się odwrotne obciążenie w VAT) nie wszyscy przestępcy porzucili handel komórkami. Nadal można spotkać oferty, w których maksymalna wartość dostawy …wynosi 20 000 PLN.
Sprawdzaj kontrahenta!
Jak wskazywałem wcześniej organy podatkowe szukając pieniędzy do zasypania luki VAT spowodowanej wyłudzeniami najczęściej idą tam, gdzie są pieniądze. Zazwyczaj mają nikłe sukcesy w łapaniu oszustów, dlatego kontrolują uczciwych podatników, którzy nieświadomie kupili towar od oszusta (lub nawet od dostawcy, któremu oszust sprzedał towar). Fiskus zarzuca takim podatnikom, iż nie dochowali należytej staranności w zakresie zweryfikowania swoich kontrahentów, przez co kwestionują prawo od odliczenia VAT z faktur zakupowych.
To bardzo kontrowersyjna praktyka organów podatkowych, jednak bardzo powszechna. Stąd, aby uniknąć problemów w tym względzie należy sprawdzić kontrahenta, od którego nabywamy towar. Niestety przepisy nie przewidują jak przeprowadzić taką weryfikację, stąd “wolna Amerykanka” organów podatkowych. Kiedy kupiliście Państwo towar od np. kontrahenta holenderskiego potrafią dociekać czy byliście w Holandii, żeby sprawdzić takiego kontrahenta. Nie byliście w Holandii? No to przecież nie dochowaliście należytej staranności! Proste, prawda?
Na szczęście podatnicy nie są całkowicie bezbronni (choć fiskus póki co nie ułatwia ustrzeżenia się przed zakupami u oszustów, a wręcz przeciwnie – wykorzystuje każdą wątpliwość na niekorzyść uczciwych podatników). Jak się bronić przed zakupami u oszusta i problemami ze skarbówką opisałem szerzej tutaj: Jak zweryfikować rzetelność i wiarygodność kontrahenta?
Nie wierz w okazje!
Pamiętam jak od dziecka dziadkowie wbijali mi do głowy prawdziwe przysłowie, że okazja czyni złodzieja. Niestety tak jest również w podatkach, jeżeli mowa o wyłudzeniach VAT. Weźmy na przykład branżę elektroniczną. To branża w której są bardzo niskie marże. I jeżeli macie Państwo okazję kupienia partii atrakcyjnego towaru w jeszcze bardziej atrakcyjnej cenie, to cudów nie ma – powinna się Wam zapalić w głowie lampka ostrzegawcza! W przeciwnym razie narażacie się na późniejsze kłopoty. Bo towar kupicie, sprzedacie, o sprawie zapomnicie, a za 3-4 lata pojawi się fiskus po zwrot odliczonego VAT wraz z odsetkami. I będzie biblijny “płacz i zgrzytanie zębów”…
Przestępcy wyłudzający VAT są bardzo przebiegli i wykorzystują wrodzoną nam chciwość. Przykłady są przeróżne. Od dość prostackiego schematu z “odbiorcą towaru”. Załóżmy, że przychodzi do Was człowiek i mówi, że ma duży ładunek folii stretch do sprzedania w dobrych pieniądzach. Zupełnie nie Wasza branża (handlujecie np. sztucznymi kwiatami), nie macie pojęcia komu i za ile sprzedać taką folię, nie macie nawet gdzie jej magazynować, więc grzecznie dziękujecie. Tajemniczy oferent widząc Wasze wątpliwości mówi, że nie ma problemu, że on da Wam namiary na podmiot, któremu sprzedacie drożej folię. A on nawet pomoże w zorganizowaniu transportu tak, że towar pojedzie bezpośrednio od tajemniczego oferenta do wskazanego podmiotu, któremu Wy sprzedacie folię. Często jest to podmiot z Czech, krajów bałtyckich itp. Czyli przychodzi do Was ktoś z dealem, że sprzedaje Wam tanio, znajduje odbiorcę na towar, który Wam sprzedaje, a na dodatek jeszcze zorganizuje transport.
Jeżeli ktoś przychodzi do Was z taką okazją, to czemu sam nie sprzeda towaru bezpośrednio wskazywanemu odbiorcy? Przecież zarobiłby więcej o marżę, którą Wy naliczycie na transakcji! Trzeba być wyjątkowo naiwnym lub głupim (albo jedno i drugie), żeby wierzyć w takie okazje! Tym bardziej, że w takich sytuacjach podatnicy zaślepieni wizją łatwego zarobku zazwyczaj nie sprawdzą ani kontrahenta, od którego kupują, ani kontrahenta, któremu “sprzedają” towar. A czym się to kończy – przed chwilą pisałem…
Oczywiście nie wszystkim da się “wcisnąć taki kit”, więc część przestępców stosuje bardziej wyrafinowane metody. Kolejny przykład z życia – do przedsiębiorcy z branży spożywczej dzwoni “ktoś”, kto chciałby kupić jajka niespodzianki (tak, tak, na jajkach niespodziankach też wyłudza się VAT!). Bierze każdą ilość, płaci 1,80 PLN za sztukę. Niestety przedsiębiorca nie ma w asortymencie jajek niespodzianek, więc z interesu nici. Wszyscy zapominają o sprawie. Po dwóch-trzech tygodniach do tego samego przedsiębiorcy dzwoni inny “ktoś”, kto oferuje TIRa jajek niespodzianek po 1,30 PLN za sztukę. Przedsiębiorca przypomina sobie rozmowę sprzed kilku tygodni (na nieszczęście cała sytuacja nie daje mu nic do myślenia) i odzywa się do pierwszego “ktosia”. Że ma już jajka niespodzianki.
Ten zadowolony z obrotu sprawy, cieszy się jeszcze bardziej kiedy dowiaduje się, że mamy do sprzedania 30 palet jajek niespodzianek. Przedsiębiorca zadowolony najbardziej, bo zarobi 40 groszy netto na jednym jajku-niespodziance (na paletę wchodzi ponad 9200 sztuk x 30 palet – wyborny zarobek!). Kupuje jajka od jednego “ktosia”, sprzedaje kolejnemu “ktosiowi” (niespecjalnie ich sprawdzając) i cieszy się swoją przedsiębiorczością oraz fartem. Cieszy do chwili, kiedy po latach nie okazuje się, że wziął udział w karuzeli VATowskiej, ma z odsetkami ponad 100 000 PLN zaległości w VAT, a na dodatek prokurator rozpracowujący mafię wyłudzającą VAT wniósł przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu karnego…
Dlatego pamiętajcie – częstokroć wyjątkowa okazja w handlu oznacza zaproszenie do udziału w karuzeli VAT.
Kontroluj pracowników!
Duzi podatnicy mogą mieć zdecydowanie inne problemy niż mali, którzy wszystko kontrolują samodzielnie. A niekontrolowany dział handlowy/sprzedaży może zdziałać cuda i to niekoniecznie w tym pozytywnym znaczeniu. W praktyce było już wiele przykładów, w której dana spółka brała udział w wyłudzeniach VAT przy całkowitej nieświadomości zarządu.
Teoretycznie im większa organizacja tym większe procedury kontrolne. W praktyce działy handlowe potrafią być w spółkach swoistymi “państwami w państwie”. I dopóki wyniki pną się w górę a plany są realizowane dopóty czasami nikt z zarządu nie zainteresuje się co kryje się za cyferkami w Excelu. Bo i po co? Skoro działa, niech działa. Zasadniczo – zgoda. Z tym, że handlowcy zostawieni “samopas” mają szerokie pole do popisu jeżeli chodzi o udział w wyłudzeniach VAT. I nie piszę tutaj o nieświadomym udziale (taki zawsze może się zdarzyć, gdy człowiek lub procedury zawiodą). Mam na myśli świadomy udział pracowników w przestępstwach podatkowych.
Zastanówmy się chwilę jak to może wyglądać. Z jednej strony tacy pracownicy mają “presję z góry na cyferki” – trzeba zrealizować plan, rozkręcać sprzedaż itd. Z drugiej strony mogą być łatwym kąskiem dla przestępców, aby dać się namówić do udziału w wyłudzeniu VAT za odpowiednią gratyfikacją. Pracownicy wiedzą, że podatnikiem VAT jest spółka i jeżeli fiskus przyjdzie na kontrolę, to kontrolował będzie spółkę. I jeżeli nawet zakwestionuje prawo do odliczenia podatku VAT z faktur zakupowych, to problem będzie leżał po stronie spółki (i jej zarządu).
Dlatego w wielu przypadkach pracownicy działają na dwa fronty. Z jednej strony są pracownikami i za comiesięczną pensję walczą o bonusy od spółki za zrealizowanie planu. Z drugiej strony są przestępcami (lub pomocnikami przestępców), którzy za dodatkowe wynagrodzenie angażują spółkę w lewe transakcje. I do czasu wszyscy są zadowoleni: spółka bo wyniki idą w górę, pracownicy bo dostali bonus za zrobienie wyniku, dodatkowo dostali “swoją działę” od mafii VATowskiej, przestępcy bo mają kolejny świadomy/nieświadomy podmiot, dzięki któremu karuzela się kręci i można wyłudzić VAT…
A później przychodzi kontrola fiskusa i burzy ten idealny porządek świata. Spółka ma zaległości podatkowe, zarząd odpowiedzialność karną lub karno skarbową, a przestępcy już dawno się ulotnili. Nawet jeżeli w wyniku wewnętrznego dochodzenia okaże się, że winnymi (i świadomymi) całego procederu są wskazani podatnicy, to poza sankcjami karnymi niewiele im grozi. Oczywiście spółka może dochodzić od byłego pracownika naprawienia szkody, ale żeby to stwierdzić, trzeba ustalić szkodę. A zwrócony skarbówce odliczony VAT szkodą nie jest, bo przecież spółka wciąż dochodzi swojej sprawiedliwości przed organami podatkowymi czy sądami administracyjnymi (i może to trwać lata). A poza tym taka odpowiedzialność pracownika może być bardzo trudna do ustalenia, a przez to mocno limitowana.
Dlatego tak istotnym jest nadzór przy zatrudnianiu pracowników – zwłaszcza w działach handlowych, zakupów czy sprzedaży. Jeden nieuczciwy pracownik potrafi spowodować trudne do oszacowania straty dla swojego pracodawcy. A na dodatek narazić spółkę z tytułu odliczonego i podlegającemu zwrotowi VAT, a zarządowi, dyrektorowi finansowemu czy głównej księgowej zafundować wątpliwą przyjemność stawiania zarzutów karnych lub karnych skarbowych. Kolejna sprawa, skoro już mamy działy handlowe, sprzedaży czy zakupów wprowadźmy (i egzekwujmy!) procedury, które pozwolą zminimalizować ryzyka. Co prawda nie da się go całkowicie wykluczyć, ale da się go zdecydowanie zminimalizować!
W przypadku dużych organizacji konieczne są również szkolenia pracowników (nie tylko z działów finansowo-księgowych, ale przede wszystkim z działów operacyjnych, takich jak handlowe) w zakresie mechanizmów wyłudzeń podatkowych. Bo pracownik oprócz tego, że może być świadomym współpracownikiem przestępców może stać się nieświadomym uczestnikiem karuzeli VAT. I warto szkolić swoich pracowników pod tym względem, aby w przyszłości nie narobili sobie, a przede wszystkim nam samym problemów.
Uważaj na solidarną odpowiedzialność!
Państwo, w odpowiedzi na co raz szerszy problem z wyłudzeniami VAT wprowadziło w przypadku niektórych towarów instytucję solidarnej odpowiedzialności nabywcy za długi podatkowe zbywcy. Jak to wygląda w praktyce?
Podatnik VAT nabywający towary wymienione w załączniku nr 13 do ustawy o VAT odpowiada solidarnie za zaległości podatkowe zbywcy przypadające na dokonaną dostawę. W załączniku wymienione są (bardziej szczegółowo) towary z następujących kategorii:
- wyroby stalowe;
- paliwa;
- olej rzepakowy;
- preparaty chemiczne stosowane w fotografii;
- tonery i tusze do drukarek;
- folia stretch.
Odpowiedzialność solidarna będzie miała miejsce pod dwoma warunkami:
- wartość towarów z załącznika nr 13 do ustawy o VAT, nabywanych od jednego dostawcy w miesiącu przekroczyła wartość 50 000 PLN;
- w momencie dostawy podatnik wiedział lub miał uzasadnione podstawy do tego żeby przypuszczać, że cała kwota podatku wynikająca z dokonanej dostawy lub jej część nie zostanie wpłacona przez dostawcę do urzędu skarbowego.
O ile warunek wielkości obrotu (50 000 PLN netto miesięcznie od jednego dostawcy w zakresie towarów wrażliwych nie budzi wątpliwości, o tyle drugi warunek może być w praktyce bardzo problematyczny. Zwłaszcza część “miał uzasadnione podstawy do tego, żeby przypuszczać”, że kwota VAT nie zostanie wpłacona przez dostawcę fiskusowi. Bo fiskus może w bardzo prosty sposób stwierdzić, że podatnik mógł mieć takie uzasadnione obawy. Co prawda zgodnie z przepisami ustawy o VAT takie uzasadnione obawy występują jeżeli okoliczności towarzyszące takiej dostawie towarów lub warunki, na jakich została dokonana, odbiegały od okoliczności lub warunków zwykle występujących w obrocie tymi towarami, w szczególności jeżeli cena za towary była bez uzasadnienia ekonomicznego niższa od ich wartości rynkowej.
Czyli chodzi np. o zweryfikowanie kontrahenta – jeżeli skarbówka zarzuci nam, że nie zrobiliśmy tego w sposób należyty (a tutaj ciężar dowodu spoczywa zasadniczo na podatniku), a na dodatek kupiliśmy towar po cenie poniżej cen rynkowych, to prosta droga do wykazania, że mogliśmy mieć uzasadnione obawy, że pieniądze z transakcji nie trafią na rachunek urzędu skarbowego. I wtedy mamy duży problem. Bo z jednej strony wpłaciliśmy podatek kontrahentowi wraz z ceną towaru, a z drugiej strony możemy być zobowiązani do zapłaty tego podatku po raz kolejny.
Wprowadź procedury!
Nawet pośredni związek naszej działalności z karuzelą podatkową (vide przytaczany na początku wpisu przykład spółki giełdowej Action) może okazać się “zabójczy” dla naszej działalności. Dodatkowo, kiedy sami nie jesteśmy w stanie kontrolować naszego biznesu, koniecznym wydaje się zabezpieczenie przed nieświadomym udziałem w karuzeli VAT.
Przede wszystkim powinniśmy zatem wdrożyć skuteczną procedurę weryfikacji kontrahentów. To bardzo istotne, ze względu na fakt, iż to zazwyczaj działy zakupów nawiązują relacje i kontakty z kontrahentami. Gdyby robiły to działy finansowo-księgowe (które mają zazwyczaj większą świadomość występowania problemu oszustw podatkowych) nie byłoby większego problemu. Jednak handlowcy, jak to handlowcy – dla nich liczy się kupiony czy sprzedany towar. Mniejszą wagę przywiązują do kwestii formalnych. A te mogą nas pogrzebać… Celem takiej procedury jest ochrona spółki jako podatnika przed kwestionowaniem przez fiskusa rozliczeń VAT oraz zminimalizowanie ryzyka odpowiedzialności karnej i karnej skarbowej dla zarządu oraz osób odpowiedzialnych za rozliczenia podatkowe.
Procedura weryfikacji kontrahentów powinna bazować na typowych cechach nieuczciwych kontrahentów, by oprócz zapewnienia zabezpieczenia pod kątem dokumentacyjno-formalnym (takimi jak dokumenty rejestrowe kontrahenta itp.) uniemożliwiała nawiązywanie kontaktów handlowych z podmiotami wysokiego ryzyka. Oczywiście procedura weryfikacyjna może być pewna uciążliwością administracyjną dla pracowników, niemniej jednak dla dobra wszystkich warto taką procedurę przygotować i wdrożyć. Procedura weryfikacji kontrahentów może zakładać również weryfikację dotychczasowej praktyki w zakresie nawiązywania relacji handlowych, co może przyczynić się do wyeliminowania transakcji z podmiotami wysokiego ryzyka.
Procedura weryfikacji kontrahentów powinna opierać się na różnych przypadkach transakcji, które zawierane są w toku naszej działalności oraz powinna zawierać metody raportowania wszelkich napotkanych nieprawidłowości. Ważna jest również forma – tak, aby obwiązywała wszystkich pracowników, którzy działają w ramach nawiązywania relacji z nowymi klientami, są odpowiedzialni za podatkowe rozliczenie transakcji lub gromadzenie i archiwizowanie dokumentów w zakresie weryfikacji kontrahentów. Może to być np. uchwała zarządu spółki będąca załącznikiem do regulaminu pracy. Samo przyjęcie procedur to nie wszystko. Trzeba również przeszkolić pracowników w ich zakresie oraz bezwzględnie egzekwować ich stosowanie.
Innym przykładem dobrej praktyki w zakresie wdrażani procedur wewnętrznych jest ustalenie weryfikacji dokonanych rozliczeń podatkowych (głównie VAT) pod kątem ich prawidłowości i występowania ryzyka udziału w oszustwie podatkowym. Takie wewnętrzne przeglądy podatkowe mogą być prowadzone np. przez dział finansowo-księgowy lub lepiej przez podmiot zewnętrzny. Powinna określać co należy zrobić ze stwierdzonymi nieprawidłowościami lub ryzykami, jakie podejmować działania w zakresie ich korekty lub wykluczenia/zminimalizowania.
Czy fiskus pomaga uczciwym podatnikom?
Czy fiskus powinien pomagać uczciwym podatnikom? Oczywiście, pytanie jest retoryczne. Czy to robi? Tutaj odpowiedź nie jest tak oczywista. Oczywiście jest jakaś aktywność medialna przedstawicieli fiskusa i samego Ministerstwa Finansów w zakresie ostrzegania przed uwikłaniem się w karuzele VAT. I z jednej strony należy to pochwalić (choć jest małe “ale”, o którym za chwilę). Z drugiej strony praktyka fiskusa, jeżeli chodzi o traktowanie uczciwych podatników, którzy dali się jednak wkręcić w karuzele VAT, jest skandaliczna. Fiskus przychodzi do uczciwych podatników na kontrole zazwyczaj po co najmniej kilku miesiącach, jak nie latach od zaistnienia karuzeli VAT (do przestępców na kontrole nie przychodzi – oni zdążyli zazwyczaj zniknąć po dokonaniu oszustwa). I ocenia ich dobrą wiarę i należytą staranność po czasie, z perspektywy czasu, z wykorzystaniem wiedzy jaką dysponuje fiskus (a wie on już na czas przeprowadzania kontroli, że nasz dostawca sprzed lat okazał się oszustem).
A podatnik? Po pierwsze przepisy nie nakładają na podatników obowiązków weryfikacyjnych i dokumentacyjnych przy dokonywaniu transakcji krajowych. Do tego podatnicy nie mają tak naprawdę skutecznych narzędzi, żeby tego dokonać. Natomiast przedstawiciele fiskusa w sposób arbitralny kwestionują wszelkie działania podatników pod tym względem, przerzucając na przedsiębiorców obowiązki w zakresie sprawdzania legalności ich dostawców i negując w konsekwencji prawo do odliczenia podatku naliczonego. Można to podsumować odezwą: podatniku, chcesz nie chcesz w przyszłości obciążony odliczonym VATem? To nie prowadź biznesu tylko baw się w śledczego, detektywa, inwigiluj swoich dostawców (i najlepiej jeszcze ich dostawców), gromadź miliony dokumentów itp. itd. etc. Kuriozalne? Oczywiście. A przy okazji, niestety, prawdziwe…
Wracając do mojego “ale”, które mam do fiskusa w zakresie ostrzegania podatników. Ministerstwo Finansów opublikowało kilka listów ostrzegawczych:
- List ostrzegawczy w sprawie wyłudzeń VAT w obrocie olejem rzepakowym
- List ostrzegawczy dla branży elektronicznej
- List ostrzegawczy w sprawie wyłudzeń VAT w paliwach
Listy mają wymiar wyłącznie informacyjny i nie mają żadnego wiążącego charakteru – nie są źródłem praw czy obowiązków dla podatników. I zasadniczo cel listów jest szczytny – ostrzec uczciwych podatników przed oszustami. Tylko jak weźmiemy “na tapetę” przykładowy list, choćby ten skierowany do branży elektronicznej to widać, że wartość tego listu, nawet w wymiarze informacyjnym jest niewielka. Oczywiście można z niego dowiedzieć się np. jak wygląda mechanizm oszustwa, ale już jeżeli chodzi o charakterystyczne cechy transakcji w procederze wyłudzenia, to widać, że urzędnicy fiskusa mają powierzchowne pojęcie o branży elektronicznej.
Bo jak rozumieć przesłankę (oszustwa), że “marże na transakcjach są (stosunkowo) niskie dla większości firm w łańcuchu” skoro cała branża jest …niskomarżowa? Przeciętni gracze mają rentowność sprzedaży na poziomie 3-4%, rekordami są marże 5-6%, a często operuje się na marży w przedziale 0,5%-1,5%. No cóż, branża elektroniczna przyjęła list ostrzegawczy Ministerstwa Finansów bardziej z rozbawieniem, niż upatrywała w nim narzędzia dla jakiejś realnej poprawy swojej sytuacji.
Poza tym, drogi fiskusie – sądząc po listach ostrzegawczych – wyłudzenia są tylko w branży paliwowej, elektronicznej i obrocie olejem rzepakowym? A co z dziesiątkami innych branż i setkami innych produktów, na których kręcą się karuzele? Każda branża dostanie list ostrzegawczy? Czy może będzie jeden generalny list ostrzegawczy do wszystkich ludzi wsi i miast?
Na zakończenie
Wyłudzenia VAT, pomimo co raz intensywniejszych prób podejmowanych w zakresie ich zwalczania przez fiskusa oraz co raz większych zagrożeń karą za tego typu przestępstwa, jeszcze długo będą zagrożeniem dla uczciwych podatników. Dotkliwe skutki podatkowe oraz możliwość odpowiedzialności karnej lub karnej skarbowej przez podatnika, zarząd, osoby odpowiedzialne za rozliczenia podatkowe itp. powodują, że nikt kto dokonuje obrotu towarowego nie powinien przejść obojętnie obok tego tematu.
Jeżeli mają Państwo problemy z fiskusem spowodowane karuzelami VAT lub pokrewnymi nadużyciami (nieświadome uczestnictwo, nieuczciwy pracownik współpracujący z przestępcami, przedłużająca się kontrola lub zwrot VAT), potrzebujecie dokonać wewnętrznego audytu lub przeglądu podatkowego lub Wasza działalność wymaga przygotowania i wdrożenia odpowiednich procedur weryfikacyjnych – napiszcie na blog@satkiewicz.pl – z pewnością będę mógł Wam pomóc!
Do przeczytania! 🙂
Pozdrawiam, Paweł Satkiewicz