Dlaczego występując o zwrot VAT należy liczyć się utrudnieniami ze strony fiskusa? Kiedy realnie można dostać zwrot VAT? Dlaczego wszyscy jesteśmy podejrzani? O tym wszystkim przeczytacie w tym wpisie!
Jedną z legendarnych scen w Misiu, nieodżałowanego Stanisława Barei, jest scena w restauracyjnej szatni. Ryszard Ochódzki stara się odebrać płaszcz, który zostawił otrzymując w zamian numerek. Dialog z szatniarzami przebiegał w pewnym momencie mniej więcej tak:
“– Niech pan nie krzyczy na naszego pracownika. Ja tutaj jestem kierownikiem tej szatni! Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?
– Cham się uprze i mu daj. No skąd ja wezmę, jak nie mam!”
Przypomniałem Państwu ten dialog, bo idealnie pasuje do sytuacji podatników starających się ostatnimi czasy o zwrot VAT.
Dlaczego urząd zwraca VAT?
Podatek VAT (w Polsce nazwany nie podatkiem od wartości dodanej tylko podatkiem od towarów i usług) opiera się na zasadzie neutralności dla podatników VAT. Co to oznacza? Wyjaśnię na przykładzie – dany przedsiębiorca (załóżmy, że jest to hurtownia mebli) sprzedając towar (np. krzesło) nalicza na sprzedaży VAT. Czyli przychodzi właściciel sklepu meblowego do hurtowni i kupuje 10 krzeseł po 100 PLN netto. Dostaje od hurtownika fakturę na kwotę 1000 PLN + 23% podatku.
Hurtownik będzie miał 230 PLN VATu z tej transakcji (nazywanego podatkiem należnym) do rozliczenia w urzędzie skarbowym. Ale hurtownik przecież te krzesła kupił od producenta. I ma fakturę zakupową, na której widnieje owe 10 przykładowych krzeseł, kupionych po 75 PLN. Czyli z faktury zakupowej hurtownika wynika kwota 172,50 PLN VAT (750 PLN netto x 23% VAT=172,50 PLN). Podatek wynikający z faktury zakupowej to dla hurtownika podatek naliczony.
Na koniec miesiąca hurtownik sporządza deklarację VAT w której wykazuje podatek należny (230 PLN) z drugiej strony wykazuje podatek naliczony (172,50 PLN). Jako, że hurtownik jest podatnikiem VAT (nie jest ostatecznym konsumentem) przysługuje mu prawo do odliczenia podatku naliczonego od należnego (jest to realizacja zasady neutralności VAT, zgodnie z którą podatek ten obciąża konsumentów, a nie podatników VAT). Dlatego w deklaracji VAT hurtownik wykaże do zapłaty 57,50 PLN VAT (230 PLN – 172,50 PLN = 57,50 PLN).
A jeżeli hurtownik sprzedałby krzesła nie polskiemu sklepowi meblowemu tylko na przykład niemieckiej hurtowni mebli? No to zamiast sprzedaży krajowej opodatkowanej 23% VAT dokonałby tak zwanej wewnątrzwspólnotowej dostawy opodatkowanej stawką 0% VAT (wówczas VAT rozlicza “u siebie” nabywca – czyli np. niemiecka hurtownia). I jak wtedy wygląda rozliczenie VAT w deklaracji polskiego hurtownika? Z jednej strony ma 172,50 PLN podatku naliczonego w związku z zakupem krzeseł od producenta, z drugiej strony nie ma podatku należnego, bo dokonał dostawy unijnej. Czyli ma nadwyżkę podatku naliczonego w wysokości 172,50 PLN. Co można z taką nadwyżką w deklaracji zrobić? Albo przenieść na następny okres rozliczeniowy (do wykazania w następnej deklaracji VAT, w której możemy taką nadwyżkę z przeniesienia rozliczyć z bieżącym podatkiem należnym) albo wystąpić o zwrot VAT. I tutaj zaczyna się zabawa.
Oczywiście powyższe przykłady to bardzo duże uproszczenie. Zwroty VAT dla podatników wynikają m.in. z zakupów w wyższej stawce (np. 23%), a sprzedaży ze stawką niższą (np. 8%), inwestycji (kupujemy środek trwały obciążony VAT, a nasza obecna sprzedaż generuje mniejszy podatek należny niż podatek naliczony wynikający z inwestycji), sprzedaży unijnej i eksportu itp.
Wniosek o zwrot VAT – zaproszenie kontroli
Swego czasu wnioski o zwrot VAT nie były niczym nadzwyczajnym. Ot, zwykła czynność techniczna, jeżeli podatku naliczonego nazbierało się więcej niż należnego. Są podatnicy, którzy regularnie występowali o zwroty (i regularnie je dostawali! 😉 ), są tacy, którym nigdy zwrot VAT nie wystąpił.
Jednak ostatnimi czasy, ze względu na wyłudzenia VAT (realizowane również poprzez fikcyjne zwroty VAT – więcej w tym wpisie: Jak nie wsiąść na karuzelę VATowską?) występowanie o zwroty VAT to prawdziwa gehenna dla podatników. Zasadniczo zwroty VAT działają w trzech terminach. Standardowy termin 60 dni. Przyśpieszony 25 dni i wydłużony 180 dni. Ostatnimi czasy fiskus zapowiada jeszcze szybsze zwroty (dla mikroprzedsiębiorców świadczących usługi budowlane) – w ciągu 15 dni! No brzmi super ekstra, tylko po pierwsze termin ten nie jest zapisany w żadnym przepisie prawa, po drugie prośba o zgłoszenie się kogoś kto dostał zwrot VAT w terminie 15 dni w Polsce – chciałbym poznać takiego podatnika 🙂
Z drugiej strony terminy zwrotu w ciągu 25, 60 i 180 dni są zapisane w ustawie o VAT, a fiskus i tak sobie z tego nic nie robi. To znaczy robi propagandę twierdząc w mediach, że zwroty VAT następują szybciej niż w przewidzianych ustawowo terminach. Moi klienci, którzy miesiącami walczą o zwrot podatku uważają taką propagandę za wyjątkową bezczelność. Dlaczego? Przeczytajcie dalszą część wpisu to zrozumiecie ile trzeba się naczekać na zwrot VAT.
Ale jeszcze o tych kontrolach. Jak wygląda ogólnie kontrola podatków napisałem tutaj: Jak przeżyć kontrolę podatkową i nie zostać puszczonym w skarpetkach… Kontrola podatkowa w zakresie zwrotów VAT zazwyczaj nie różni się od “zwykłej” kontroli VATowskiej, choć jest oczywiście ograniczona do ściśle określonego zakresu (podatek naliczony wykazany do zwrotu) i okresu (za który wnioskowany jest zwrot VAT). I ciężko powiedzieć, że któraś kontrola jest gorsza, np. ta w zakresie zwrotów – każda kontrola podatkowa jest dużym utrudnieniem administracyjnym dla podatników. Muszą oni zaangażować się w obsługę kontroli, są odrywani od prowadzenia biznesu. Po prostu każda z nich jest specyficzna. Co specyficznego jest w kontroli w zakresie zwrotu VAT? O tym za chwilę.
Czy zawsze złożenie wniosku o zwrot VAT oznacza kontrolę? Nie zawsze. Głównie w zależności od kwoty zwrotu. Dany urząd skarbowy sam ustala jakie zwroty kontroluje, od jakich podatników i od jakich kwot.
Historie przez życie pisane
Najlepsze scenariusze pisze podobno samo życie. I mogę się założyć, że gdyby przywołany na wstępie Stanisław Bareja żył w dzisiejszych czasach kręciłby swoje komedie o tym jak przedsiębiorcy muszą walczyć z fiskusem i biurokracją. Bo występowanie o zwrot VAT może się zakończyć walką z urzędnikami o coś, co należy się podatnikom VAT jak przysłowiowa ciepła miska dla psa. Moi klienci występujący o zwrot VAT mają nieprawdopodobne historie z przeprowadzanych kontroli. Poniżej napomknę o kilku historiach układając je w jedną całość.
Załóżmy, że jesteś drogi czytelniku przedsiębiorcą. Prowadzisz działalność handlową. Kupujesz, sprzedajesz towary. Wymyśl sobie jakieś. Ja wymyśliłem, że w przykładzie będą to głośniki. Czyli mamy naszego podatnika, który kupuje głośniki od ich dystrybutora na Polskę. Dystrybutor oczywiście kupuje je od producenta, ale do tego wrócimy za chwilę. No dobrze, handlujesz głośnikami i postanawiasz podbić rynki zachodniej Europy. Zamawiasz raporty dotyczące rynku głośników, poprzez pośredników wynajdujesz odbiorców swoich głośników. Powiedzmy w Hiszpanii i Francji. Zawierasz dobry kontrakt na dostawy głośników. Sprzedajesz przez kilka miesięcy głośniki swoim zagranicznym kontrahentom.
Dzień złożenia wniosku o zwrot VAT
Po pierwszym miesiącu dostaw wykazujesz w deklaracji nadwyżkę podatku VAT naliczonego nad należnym (wszakże kupowałeś głośniki ze stawką 23%, a sprzedajesz Hiszpanom i Francuzom ze stawką 0%). Do zwrotu na rachunek w ciągu 60 dni. Ktoś Ci mówił, że taki zwrot może wiązać się z kontrolą, ale przecież nie masz czego się obawiać – po prostu czekasz na zwrot VAT i handlujesz dalej. Mijają kolejne tygodnie, a kontroli nie ma (zwrotu też). Myślisz sobie, pewnie zaraz dostanę pieniądze, a kontrolują pewnie tych podejrzanych. W międzyczasie składasz kolejne deklaracji, w których znowu wykazujesz kolejny VAT do zwrotu.
Miesiąc od złożenia wniosku o zwrot VAT
I nagle przychodzi dzień 30 od daty złożenia deklaracji (czyli półmetek terminu, kiedy powinieneś otrzymać zwrot!). Dzwoni do księgowego ktoś z urzędu skarbowego. Okazuje się, że Twój księgowy zrobił błąd w deklaracji. Urzędnik twierdzi, że księgowy wpisał kwotę do zwrotu tylko w pozycji nr 59 deklaracji VAT-7 – tzn., że chcemy uzyskać zwrot VAT w terminie 60 dni od daty złożenia deklaracji. I nie wpisał jej w pozycji nr 57 “Kwota do zwrotu na rachunek bankowy podatnika” – zobaczcie jak to wygląda w deklaracji:
No cóż, jak Państwo widzicie straszny błąd formalny 😉 Taki na miarę telefonu do podatnika ale dzień, dwa po weryfikacji, czyli zaraz po złożeniu deklaracji podatkowej, a nie w połowie koniec terminu na jaki wnioskowany był zwrot podatku! No dobrze, urząd skarbowy nakazuje księgowemu korektę deklaracji. Księgowy składa korektę. Urząd skarbowy traktuje termin, od którego podatnik złożył korektę deklaracji jako ponowną datę od której liczy termin na zwrot. Czyli miesiąc czasu stracony. Nic to, handlujemy głośnikami dalej!
Dwa i pół miesiąca od złożenia wniosku o zwrot VAT
No dobrze, minął ponad miesiąc od dnia pierwszego złożenia deklaracji VAT z wykazanym podatkiem do zwrotu. W naszym urzędzie skarbowym trawią złożoną przez nas korektę deklaracji VAT-7, upływają kolejne tygodnie i nic się nie dzieje. W końcu po 1,5 miesiąca (82 dni od dnia złożenia pierwotnej deklaracji z wykazanym zwrotem) przychodzą urzędnicy na kontrolę. Machają legitymacjami, żądają dokumentów, zabierają się z nimi do urzędu lub kontrolują u podatnika. No dobrze, urzędnicy dostali kopie rejestrów, faktur, umów itp. – zabrali papiery i poszli do urzędu kontrolować. Przewidywany termin zakończenia kontroli – za około trzy miesiące. W międzyczasie dostajemy wezwanie do przedstawienia kolejnych dokumentów. Po prawie kolejnych trzech miesiącach dowiadujemy się, że będą przesłuchiwać świadka – naszego pośrednika, który uzyskał na kontrakty z Hiszpanami i Francuzami.
Pięć miesięcy od złożenia wniosku o zwrot VAT
Ok, niemrawo, ale coś się dzieje, choć pieniędzy nadal nie widać na horyzoncie. Zaciskamy zęby i czekamy dalej. Po kolejnych tygodniach urząd skarbowy przesyła postanowienie o przedłużeniu terminu zakończenia kontroli i postępowania zwrotowego o kolejne 3 miesiące. Czyli kolejny, przewidywany termin zakończenia kontroli jest około 8 miesięcy od momentu kiedy po raz pierwszy wystąpiliśmy o zwrot VAT! Czym przedłużenie terminu uzasadnia urząd? Musi sprawdzić francuskich i hiszpańskich kontrahentów, którym sprzedaliśmy głośniki. I przepisy im na to zezwalają. Mogą sprawdzać kontrahentów którym sprzedaliśmy towary (i ich kontrahentów!) oraz kontrahentów od których kupiliśmy towar (i ich dostawców!).
Do tego urzędnicy zaczęli sprawdzać firmy transportowe, które świadczyły usługi przewozu głośników z Polski do Francji i Hiszpanii. A, że branża transportowa jest mocno rozdrobiona i działa na podwykonawcach, to urzędnicy musieli napisać do kilkudziesięciu podmiotów o wyjaśnienia. I czekać, aż te kilkadziesiąt podmiotów odpisze. Dodatkowo zapytania do GDDKiA o system Via Toll – czy ciężarówki o numerach rejestracyjnych występujących w dokumentach transportowych faktycznie pojechały tego i tego dnia w stronę Francji i Hiszpanii…
No to chociaż może ze sprawdzaniem kontrahentów zagranicznych pójdzie szybciej? Bo co to za filozofia aby polski fiskus zapytał fiskusa hiszpańskiego czy też francuskiego czy ich dany podatnik otrzymał towar i wykazał wewnątrzwspólnotowe nabycie głośników z Polski? Tak się tylko Państwu wydaje. Ale to cała biurokratyczna machina, potrzebna do uzyskania takich informacji. To nie tak jak w biznesie, że ktoś zadzwoni, wyśle maila i szybko ustali co i jak. Tutaj polski urząd skarbowy przygotowuje wniosek z takim zapytaniem do zagranicznego fiskusa. Wniosek przesyła do nadrzędnego Dyrektora Izby Administracji Skarbowej celem akceptacji. Gdy wniosek jest ok, Dyrektor Izby Administracji Skarbowej przesyła wniosek do specjalnego urzędu skarbowego, który jest wyznaczony do przekazywania informacji i zapytań do zagranicznych administracji podatkowych. Tenże urząd wysyła to do Francji i Hiszpanii i czeka na odpowiedź. Średnio taka procedura trwa trzy miesiące. Ale mi zdarzyło się, że polski urząd musiał czekać pół roku na odpowiedź!
Sześć miesięcy od złożenia wniosku o zwrot VAT
Nasza cierpliwość się wyczerpuje, urząd skarbowy chce od nas kolejnych dokumentów. Co śmieszniejsze, trzy miesiące temu sami chcieliśmy przekazać właśnie te konkretne dokumenty kontrolującym. Nie chcieli ich, uważając wtedy, że nie mają znaczenia dla sprawy. Dokumenty są w języku angielskim, więc trzeba je przetłumaczyć (na nasz koszt, czyli podatnika, przecież urząd działa w Polsce i postępowanie jest prowadzone w języku polskim, więc na co komu dokumenty w po anglo-sasku? 😉 ). Pomijając koszty tłumaczenia i czas, gdy trzeba czekać na tłumaczenie dokumentów, to znowu co najmniej dwa miesiące straty, bo urząd jednak chce dokumenty, których wcześniej nie chciał. Tak to wygląda, nie mamy wyjścia i musimy tańczyć tak jak nam zagrają. Urząd nadal czeka na informacje z zagranicy na temat naszych francuskich i hiszpańskich kontrahentów. Podobno kontrolujący napisali ponaglenie w sprawie wysłanego wniosku.
No właśnie, ponaglenie. A może by jakoś próbować przyśpieszyć całe postępowanie? Urząd wzywa nas na przesłuchanie w charakterze strony. Na przesłuchaniu kilkadziesiąt pytań – od takich jak nawiązaliśmy kontakt z kontrahentami, poprzez pytania czy byliśmy w Hiszpanii i Francji u kontrahentów i poznaliśmy ich osobiście, kończąc na pytaniach jak wyglądał transport towarów (jakiej narodowości byli kierowcy, czy osobiście nadzorowaliśmy załadunek itp.). Szczytem wszystkiego jest prośba przesłuchujących abyś w trakcie przesłuchania przetłumaczył dokumenty, które dostarczyłeś w sprawie. Mowa o analizach pośrednika na temat zagranicznych rynków, które przedstawił Ci po angielsku. Oczywiście przygotowałeś stosowne tłumaczenia i przedstawiłeś w urzędzie, jednak urzędnicy są nieprzekonani, że potrafisz się posługiwać angielskim na tyle, żeby zrozumieć napisany w tym języku raport (bo oni tego nie potrafią!). Po kilku godzinach wychodzimy całkowicie wymęczeni przesłuchaniem z urzędu skarbowego…
Dostajesz pismo, że urząd wyłącza z akt postępowania część dokumentów ze względu na …ważny interes publiczny. Doradca podatkowy twierdzi, że urząd może tak zrobić, Ty jednak nie do końca rozumiesz o co chodzi. Tym bardziej, że nie masz żadnych środków na zaskarżenie działań fiskusa! Kontrolujący tłumaczą Ci, że chodzi o dane wrażliwe kontrahentów i innych podmiotów występujących w sprawie. Co to za dane? Dowiesz się za kilka miesięcy.
Siedem miesięcy od złożenia wniosku o zwrot VAT
Postanawiamy przyśpieszyć postępowanie i składamy zażalenie na postanowienie o przedłużeniu terminu postępowania zwrotowego. Po jakimś czasie przychodzi odpowiedź Dyrektora Izby Administracji Skarbowej, który utrzymuje w całości postanowienie o przedłużeniu terminu. Ta odpowiedź to w sumie 8 stron zapisanych drobnym maczkiem, niektóre fragmenty wyglądają jak żywcem kopiowane do każdego tego typu pisma. Na przykład:
Z powołanego wyżej przepisu wynika, że warunkiem, od którego uzależniona jest możliwość przedłużenia terminu zwrotu VAT jest “wymóg dodatkowego zweryfikowania” zasadności zwrotu podatku VAT. Przy czym organ podatkowy podejmując decyzję, o tym czy zasadność zwrotu podatku rzeczywiście wymaga dodatkowego zweryfikowania w ramach jednej z wykazanych procedur, musi opierać się na odpowiednich przesłankach wynikających ze stanu faktycznego danej sprawy. Muszą zatem wystąpić okoliczności, które wskazują, że istnieje potrzeba dodatkowej weryfikacji rozliczenia podatnika (zasadności zwrotu). Nie chodzi jednak przy tym o przesłanki, które mają charakter konkretnych dowodów świadczących o nieprawidłowościach w rozliczeniu czy konkretnych zarzutów, które można przedstawić podatnikowi. Na tym etapie postępowania, organ decyduje bowiem wyłącznie o konieczności dalszego badania zasadności zwrotu, a nie samej zasadności zwrotu.
Ponadto Dyrektor wskazał, że przedłużenie terminu zakończenia postępowania zwrotowego i kontroli było zasadne, bo nasz urząd przekazał do “administracji państw członkowskich wnioski mające na celu sprawdzenie, czy transakcje nie mają charakteru karuzeli podatkowej”. No, to już się robi ciekawie – nikt zarzutów nie stawia, nie ma póki co wątpliwości, ale sprawdzają czy nie chcemy wyłudzić VAT w ramach karuzeli podatkowej… Hmm, czyli charakteru oskarżonego jeszcze nie mamy, ale podejrzani jesteśmy. I to praktycznie z automatu. Cytując Bareję: “Cham się uprze i mu daj”…
Osiem miesięcy od złożenia wniosku o zwrot VAT
Z dokumentów zebranych w sprawie wynika, że urząd zgromadził wszystkie dokumenty, które mógł, świadczące o tym, że towar faktycznie sprzedaliśmy zagranicznym kontrahentom i opuścił Polskę. Przesłuchano nas jako stronę, przesłuchano świadków, trudno wymyślić, co jeszcze i w jaki sposób urząd mógłby sprawdzić, aby dokonać nam zwrotu. Podczas wizyt w urzędzie pytamy kontrolujących – na co jeszcze czekamy? Okazuje się, że jedyny dowód, jakiego brakuje, to potwierdzenie od francuskiego i hiszpańskiego fiskusa, że towar trafił do naszych kontrahentów i rozliczyli oni tamtejsze podatki. Urząd skarbowy oczekuje na odpowiedź już kilka miesięcy.
W międzyczasie sprawdził z niemieckim fiskusem, że nasz dostawca (dystrybutor na Polskę) kupił legalnie towar od niemieckiego producenta. Co ciekawe we wniosku do niemieckich władz podatkowych urząd skarbowy podał, że pyta o sprzedaż od niemieckiego producenta do polskiego dystrybutora, ze względu na na dalszą sprzedaż jaką polski dystrybutor dokonał na naszą rzecz. Czyli ujawnia tajemnicę handlową polskiego dystrybutora! Oczywiście urząd nie widzi w tym żadnego problemu…
Dziewięć miesięcy od złożenia wniosku o zwrot VAT
Co się dzieje dalej w naszym przykładzie? No właśnie nic się nie dzieje! Nie mamy nadziei na szybkie zakończenie sprawy. Urzędnicy nie potrafią powiedzieć kiedy skończą kontrolę i zwrócą podatek – ciągle czekają na pismo od hiszpańskich i francuskich władz podatkowych. Niezła wymówka! Postanawiamy pośpieszyć fiskusa składając skargę na przewlekłość postępowania do wojewódzkiego sądu administracyjnego. A, co! Po półtora miesiąca od złożenia skargi dostajesz, drogi podatniku, pismo z Urzędu Skarbowego, w którym urząd informuje Cię, że właśnie przekazał Twoją skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Po półtora miesiąca! A sądy, jak to sądy – nierychliwe. Powoli zaczynasz się zastanawiać co będzie pierwsze – zwrot VAT czy wyznaczenie terminu rozprawy przez sąd w sprawie Twojej skargi na przewlekłość… Załamujesz ręce i wyrywasz kolejne kartki z kalendarza i włosy z głowy.
Dziesięć miesięcy od złożenia wniosku o zwrot VAT
Postanawiasz wytoczyć wszystkie działa i składasz ponaglenie na działanie Naczelnika Urzędu Skarbowego do Dyrektora Izby Administracji Skarbowej. Już składałeś do tego organu zażalenie na postanowienie o przedłużeniu terminu zakończenia kontroli i postępowania podatkowego. Guzik to dało, ale nie masz już za bardzo pomysłu, co dalej robić ze sprawą. Wywalasz wszystko – że urząd nie działa w trakcie kontroli sprawnie, że popełnia błędy, że jego działania wydłużają postępowanie i sam zwrot VAT. A Tobie bez tego zwrotu zaczyna obniżać się płynność finansowa. Składasz ponaglenie z kolejną, co raz mniejszą nadzieją.
Urząd skarbowy informuje Cię za pomocą postanowienia, że włącza do akt sprawy wcześniej wyłączone dokumenty po ich uprzedniej anonimizacji. Idziesz przejrzeć akta sprawy i widzisz, że danymi wrażliwymi (w aktach znajdujesz kserokopie dokumentów z danymi zakreślonymi czarnym markerem) były np. kwoty w odpowiedziach firm transportowych na wezwania wysyłane przez urząd skarbowy. Kontrolujący “zanonimizowali” m.in. za jakie stawki przewieźli Twój towar z Polski do Hiszpanii i Francji. Traktujesz całą sytuację z wyłączaniem dokumentów, ich anonimizację oraz powtórnym włączeniem do akt sprawy jako kiepski żart i starasz się o tym już więcej nie myśleć.
Jedenaście miesięcy od złożenia wniosku o zwrot VAT
W aktach sprawy znajdujesz pismo sądu administracyjnego, w którym pyta urząd skarbowy czy składałeś ponaglenie w sprawie! Bingo! Pewnie, że składałeś, czekasz czy coś to da i zastanawiasz się po co sądowi taka informacja. I kiedy wyznaczy rozprawę, skoro już ktoś zainteresował się Twoją skargą. Doradca twierdzi, że to co najmniej kilka miesięcy oczekiwania. Nie wierzysz mu do końca, bo jak można skargę na przewlekłość postępowania rozpatrywać dopiero po kilku miesiącach? A, że już minęły dwa miesiące i oprócz zapytania sądu do urzędu nic się nie podziało – hmm…
Nareszcie! Światełko w tunelu! Urząd otrzymał odpowiedź z francuskiej i hiszpańskiej administracji podatkowej. No to teraz już z górki, myślisz sobie, widząc w wyobraźni zwrot VATu w rocznicę wystąpienia z wnioskiem. Trudno, uszczelnienie podatków musi być, trzeba się jakoś przemęczyć. Na szczęście czujesz, że finał sprawy jest blisko. Francuzi i Hiszpanie potwierdzają, że towar dotarł. Co jest zatem więcej do sprawdzania?
Rok od złożenia wniosku o zwrot VAT
Niestety, urząd poinformował Cię, że odpowiedź hiszpańskich i francuskich władz była niekompletna. Potwierdzili co prawda, że Twoi kontrahenci odebrali i rozliczyli towar od Ciebie, ale polski urząd chce wiedzieć …co Twoi kontrahenci dalej zrobili z towarem! Dlatego wysyła wniosek o uzupełnienie danych. Chciałby wiedzieć co Hiszpanie i Francuzi zrobili z głośnikami od Ciebie. Czy sprzedali je konsumentom, czy może innym podatnikom VAT, a jeżeli tak czy w swoich krajach czy gdzieś dalej? Masz wrażenie, że bierzesz udział w jakimś wyreżyserowanym spektaklu i wszyscy próbują zrobić Ci na złość.
A niestety cała sytuacja jest jak najbardziej zgodna z obowiązującymi przepisami prawa podatkowego! Ustawa o VAT wskazuje, że:
Weryfikacja zasadności zwrotu różnicy podatku może obejmować sprawdzenie rozliczenia podatnika, rozliczeń innych podmiotów biorących udział w obrocie towarami lub usługami, będącymi przedmiotem rozliczenia podatnika, oraz sprawdzenie zgodności tych rozliczeń z faktycznym przebiegiem transakcji.
Czyli urzędnicy mogą sprawdzać wszystkich, którzy handlowali towarem, który sprzedałeś. Zarówno na wcześniejszych etapach obrotu, jak i na kolejnych. Przecież są wyłudzenia i trzeba sprawdzać, komu się zwraca podatek z publicznych pieniędzy! Jasne, nie widzisz w tym żadnego zdrowego rozsądku, uważasz, że skoro przeprowadziłeś transakcję, faktura została prawidłowo wystawiona a towar dotarł do nabywcy, to należy Ci się zwrot VAT. I wiesz co? Masz całkowitą rację. Trzeba jeszcze do tego przekonać urzędników.
Jako wisienkę na torcie złożonym z goryczy i rozczarowań traktujesz odpowiedź Dyrektora Izby Administracji Skarbowej. Uznał Twoje ponaglenia za bezzasadne, bo urząd skarbowy mógł przedłużać terminy zakończenia kontroli i postępowania zwrotowego. Co więcej przedłużał je przed upływem terminów dotychczas wyznaczonych, więc jak najbardziej wszystko formalnie jest w porządku. Dodatkowo Dyrektor nie dopatruje się znamion przewlekłości, bo przecież urząd sprawnie przeprowadza dowody w sprawie, pyta zagranicznych administracji itd.
Czyli cytując Bareję: “Niech pan nie krzyczy na naszego pracownika. Ja tutaj jestem kierownikiem tej szatni! Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”
Skracając historię, czyli 15 miesięcy od złożenia wniosku o VAT
Wreszcie, po 15 miesiącach od złożenia deklaracji z wykazanym podatkiem do zwrotu, kwota znajduje się na rachunku firmowym Twojej działalności. Nawet z odsetkami. Co prawda liczonymi według stawki 2,5% rocznie, choć parę lat temu jak miałeś zaległość podatkową urząd skarbowy policzył Ci od niej odsetki w według stawki 14,5% rocznie. Te odsetki i tak nie zrekompensują Ci wartości pieniądza w czasie, kontraktów które mogłeś realizować, a nie zrealizowałeś czy zwykłych nerwów, które wiązały się ze zwrotem podatku, który bezsprzecznie od początku Ci się należał. Na dodatek dziwnym trafem zwrot VAT dostałeś w grudniu, po Bożym Narodzeniu, na chwilę przed końcem roku.
Aha, sąd administracyjny nie zdążył wyznaczyć terminu rozprawy w sprawie skargi na przewlekłość postępowania przed zakończeniem postępowania i dokonaniem zwrotu. Życie…
Koniec końców
Historia opisana powyżej, choć nie zdarzyła się naprawdę, jest zbudowana z wielu prawdziwych historii z życia. Część z Państwa, którzy są już zaprawieni w bojach w walce o zwroty VAT mogą znaleźć w tym wpisie dużo podobnie brzmiących odniesień. Dlaczego tak się dzieje i podatnicy muszą czekać miesiącami i latami (najdłuższy zwrot VAT jaki obsługiwałem trwał …4 lata!) na coś, co im się należy? Odpowiedź jest prosta – bo fiskus może tak robić. Przepisy są tak skonstruowane, że tworzą dla urzędników piękny kokon ochronny. Mogą oni sprawdzać podatników w nieskończoność, wynajdując kolejne wątki, dalszych kontrahentów itp. przetrzymując jednocześnie pieniądze ze zwrotów podatników. Cena za jaką fiskus musi płacić za niezwrócony w terminie VAT jest śmieszna – wynosi tyle co oprocentowanie kredytu lombardowego ustalane przez Narodowy Bank Polski (obecnie 2,5% rocznie).
Kolejna sprawa – propaganda fiskusa też musi jakoś funkcjonować, a nic nie wygląda propagandowo tak dobrze, jak zwiększenie wpływów z VAT. Co miesiąc jesteście Państwo bombardowani informacjami jak to dzięki uszczelnieniom zwiększają się wpływy z VAT. Jakoś nie słychać o takich informacjach w grudniu i styczniu. Wtedy wszyscy zajęci są świętami, zakończeniem roku, rozpoczęciem roku etc. I wówczas fiskus się nie chwali ile zwrotów dokonuje na koniec roku, bo ilość tych zwrotów na koniec roku to realnie mniejsze wpływy z VAT. Ale, kto tam będzie się przejmował, że te wzrosty w podatku VAT są finansowane kosztem m.in. przedsiębiorców, którzy nie mogą doczekać się należnych zwrotów VAT?
Co z tym można zrobić? Niewiele, klimat dla przedsiębiorców nie jest sprzyjający i można mieć pesymistyczną wizję, że będzie tylko gorzej (bo na razie uszczelnia się VAT, ale na tapecie są już podatki dochodowe). Dodatkowo cały system podatkowy jest tak skonstruowany, że podatnik ma przede wszystkim szereg obowiązków, ale realnie niewiele praw. Za to fiskus ma cały arsenał środków służących do “walki z wyłudzeniami” (czyt. niezwracania VAT w terminie). Proponowałem na blogu (Hackerzy Ministra Finansów i blockchain) rozwiązanie, które mogłoby zautomatyzować i usprawnić (a jednocześnie uszczelnić) zwroty VAT. Mam wrażenie, że jeżeli nawet ktoś ze Świętokrzyskiej 12 w Warszawie czyta mojego bloga, to akurat tamten wpis potraktował jak science fiction…
Ze swojej strony mogę polecić Państwu swoje usługi w zakresie pomocy i obsługi postępowań zwrotowych i kontroli podatkowych po wystąpieniu o zwrot VAT. Wystarczy napisać na blog@satkiewicz.pl – zobaczymy jak będę mógł pomóc!
Do przeczytania! 🙂
Pozdrawiam, Paweł Satkiewicz